Spis treści

To właśnie branża budowlana miała pomóc Polsce w dokonaniu skoku cywilizacyjnego w ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy boom inwestycyjny osiągnął apogeum. I na pewno pomogła, jeśli spojrzeć przez pryzmat ogromnego frontu robót na terenie całego kraju. Jednak wygląda na to, że ten postęp w rozwoju infrastruktury był wprawdzie skokiem cywilizacyjnym, ale wcale nie przebiegł w sposób cywilizowany.

Takie wrażenie można było odnieść podczas IV Ogólnopolskiej Konferencji Infrastruktura Polska zorganizowanej przez Executive Club we współpracy z Polskim Związkiem Pracodawców Budownictwa i plejadą znamienitych partnerów związanych z branżą infrastrukturalną. Konferencji, na której zebrali się czołowi przedstawiciele sektora budowlanego, inwestorów, wykonawców, a także eksperci od prawa zamówień publicznych, kontraktów, finansowania i ubezpieczeń inwestycji. Nie zabrakło wśród nich Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad, Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych i Podsekretarzy Stanu z Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej oraz Ministerstwa Skarbu Państwa. Zebrali się, by debatować na tym, co sprawiło, że na zakończenie perspektywy finansowej 2007-2013 polska branża budowlana znalazła się w zapaści i co należy zrobić, żeby nie dopuścić do tego w przyszłości. Pomimo budzącej wielkie emocje tematyki atmosfera konferencji generalnie była spokojna, choć momentami pełna napięcia, a wystąpienia rzeczowe. Również paneliści nie stracili zimnej krwi.

W trakcie wystąpienia inauguracyjnego Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, Janusz Żbik, wskazywał na między innymi na niedoskonałości krajowych przepisów, z powodu których przygotowanie inwestycji ciągnie się latami i potrafi trwać kilkakrotnie dłużej niż sama budowa. Jednak nad poprawą wadliwych regulacji prawnych pracuje już specjalna komisja.

W tej optymistycznej atmosferze kontynuował Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa, Paweł Tamborski. W swoim wystąpieniu opowiedział o założeniach mechanizmu, który zapewni finansowanie inwestycji w okresie przejściowym, kiedy jedna perspektywa finansowa się kończy, a fundusze z drugiej perspektywy nie będą jeszcze dostępne. Będzie nim Program Inwestycje Polskie, który ma wspomóc finansowanie długoterminowych projektów infrastrukturalnych i dostarczyć funduszy niezbędnych do zainicjowania inwestycji. Finansowanie będzie przeznaczone na rozwój infrastruktury energetycznej, gazowej, transportowej i przemysłowej. Program ma umożliwić szybkie uruchomienie środków finansowych poprzez udostępnianie na ten cel aktywów Skarbu Państwa pochodzących z prywatyzacji. Fundusze będą przechodziły przez Bank Gospodarstwa Krajowego, a obsługę programu będzie prowadzić utworzona w tym celu spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe, która niedługo rozpocznie działalność.

Podczas kolejnego wystąpienia nastroje na sali wyraźnie opadły – i nie bez powodu. Prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, Marek Michałowski wraz z Głównym Ekonomistą Banku Gospodarstwa Krajowego, Tomaszem Kaczorem opisali w jakiej kondycji znalazła się polska branża budowlana oraz przyczyny, dla których zakończenie największego programu budowy infrastruktury zasilonego bezprecedensowym zastrzykiem kapitałowym wygląda jak „Krajobraz po bitwie”. Taki właśnie tytuł miało wspólne wystąpienie, w którym przedstawili proces upadku przedsiębiorstw budowlanych i naszkicowali możliwe konsekwencje dla gospodarki kraju.

Z powodu wyhamowania inwestycji i upadłości w sektorze budowlanym w połowie 2012 r. rozpoczęły się masowe zwolnienia, które objęły nawet do 40 tys. osób. Według Eulera-Hermesa w 2012 r. w Polsce upadło 941 firm, z czego ok. 25% stanowiły przedsiębiorstwa budowlane. Prawie połowa firm w sektorze infrastruktury odnotowała straty, a w najgorszej kondycji znalazły się firmy duże zatrudniające ponad 250 osób. Wprawdzie Polska nie jest zagrożona takim obrotem sytuacji jaki miał miejsce np. w Hiszpanii, ale perspektywy na przyszłość nie są dobre. Z oszacowań wynika, że do końca 2013 r. liczba upadłości może wzrosnąć nawet o 50%, a bez pracy może zostać do 150 tys. ludzi. Będzie to 25% sektora budowlanego, który w Polsce zatrudnia ok. 600 tys. osób. A kryzys szybko rozleje się na pozostałe branże, gdyż 1 miejsce pracy w budownictwie generuje 3-4 miejsca pracy w innych sektorach gospodarki. Czyli w wyniku załamania na bezrobocie może trafić nawet 750 tysięcy Polaków. Zdaniem Prezesa Michałowskiego taki kryzys branża budowlana przeżyła w latach 2000-2003. Jednak wtedy przyczyną był brak środków finansowych i spadek liczby zamówień. Obecnie sytuacja jest odwrotna: skala wydatków inwestycyjnych jest bezprecedensowa, liczona w dziesiątkach miliardów złotych, a wiele firm upadło dlatego, że nie poradziły sobie ze skalą zamówień i wielkością kontraktów.

Komentarze  
Łukasz
+2 #1 Łukasz 2013-01-29 12:49
Ostatnio znalazłem stary artykuł w jednej z gazet z roku 2009 - wydaje mi się, że chodziło o Wyborczą. Przesłanie tego artykułu: "Chcesz mieć dobrą pracę? Idź studiować budownictwo - w 2014r. będziesz miał pracę gwarantującą świetne zarobki". Studenci się nieźle nabrali.
Pozdrawiam.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.