Spis treści

KLIR z przyczynkiem do pewnej historiiW latach 80. ubiegłego stulecia rozproszone środowisko miejskich inżynierów ruchu czuło się zepchnięte na margines drogownictwa, pozbawione możliwości podejmowania skutecznych działań, wprowadzania nowych rozwiązań i wywierania wpływu na regulacje dotyczące ich specjalizacji w branży. Dlatego w 1989 roku powstał Klub Inżynierii Ruchu.

Zygmunt Użdalewicz, Marek Wierzchowski i Jacek Dobiecki – trójka inspiratorów i założycieli Stowarzyszenia Klub Inżynierii Ruchu wspomina początki inżynierii ruchu w kraju, sytuację środowiska wdrażającego zachodnie podejście do organizacji ruchu oraz czas sprzed dwudziestu lat, kiedy zrodziła się idea integracji inżynierów w KLIR – w stowarzyszeniu, które w tym roku obchodzi jubileusz 20-lecia działalności.

- Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie jak zrodziła się idea integracji naszego środowiska. To nie było specjalnie przygotowywane. Wcześniej funkcjonowała w SITK Główna Komisja Inżynierii Ruchu, była nawet próba stworzenia komórki inżynierii ruchu przy Komitecie Transportu PAN. To jednak nie było wystarczające… – wspomina Zygmunt Użdalewicz.

- Doszliśmy do wniosku, że należałoby stworzyć coś, dzięki czemu zaczniemy się bronić przed takimi sytuacjami, w których nas, inżynierów ruchu, przestawia się w strukturach administracyjnych jak pionki na szachownicy, przy tym bez logicznego uzasadnienia, a według czyjegoś widzi mi się – zauważa Marek Wierzchowski.

- Żeby zrozumieć ideę i potrzebę powołania KLIR najpierw trzeba wrócić do tego, skąd się wzięła inżynieria ruchu w Polsce? Od Wojciecha Suchorzewskiego, mojego kolegi ze studiów, który po powrocie z zagranicy przetłumaczył amerykańską książkę i na jej bazie Politechnika Warszawska wydała skrypt o zagadnieniach inżynierii ruchu. Tak powstał Talmud tej dziedziny w naszym kraju – przypomina Jacek Dobiecki.

Na początku była Floriańska

W ten sposób inżynieria ruchu pojawiła się w Polsce, a jej praktyczne zastosowanie nastąpiło z początkiem lat 70. w Warszawie. Stołecznej inżynierii rozmach nadawali Jerzy Brzostek, który właśnie powrócił ze Stanów Zjednoczonych zafascynowany nową ideą, oraz - kolejno zatrudniani w Wydziale Komunikacji Urzędu m.st. Warszawy przy ul. Floriańskiej – Antoni Willim, Jacek Dobiecki i Zygmunt Użdalewicz.

. Jacek Dobiecki – w latach 70. kierował stołecznym Wydziałem Komunikacji; obecnie jest na emeryturze.

 W ciągu następnych jedenastu lat liczba inżynierów ruchu w Warszawie wzrosła do 52.

- Wszyscy byli młodzi i ambitni. Wszyscy byli przyjmowani bezpośrednio po studiach. Zaczynali z entuzjazmem, nie patrzyli na zarobki, wiedzieli że mogą zrobić coś wartościowego. I tak powstała pierwsza w kraju stosowana inżynieria ruchu, a Warszawa stała się miejscem, do którego przyjeżdżali ludzie z innych miast, między innymi z Lublina, Wrocławia, Gdańska, Krakowa, Bielska-Białej, Poznania. Oni uczyli się od nas. I pozakładali podobne struktury inżynierii ruchu u siebie, z tym że wtedy struktura zarządzania krajem była wojewódzka. Byli to więc na ogół wojewódzcy inżynierowie ruchu – opowiada Jacek Dobiecki.

W Wydziale Komunikacji na Floriańskiej, w początkach funkcjonowania struktury inżynierii ruchu, organizowano też wyjazdy terenowe. Ktoś z danego miasta zapraszał, organizował pobyt, a warszawscy inżynierowie konsultowali i wykonywali ekspertyzy. Z innych miast przysyłano również pracowników na staże na Floriańskiej.

Komentarze  
Mirek Mracek -Praha
0 #1 Mirek Mracek -Praha 2012-12-29 17:05
Jacku udej E-mail pro spojení můžeme komunikovat o dopravě a o životě-tvůj přítel Mirek
Cytować | Zgłoś administratorowi
Ryszard Dobrowolski
0 #2 Ryszard Dobrowolski 2016-02-19 15:53
Nic dziwnego, że mamy na drogach to co mamy, czyli znaki C-12 na skrzyżowaniach z wyspą lub w formie placu które w rozumieniu naszego PRAWA i Konwencji wiedeńskiej nie są "skrzyżowaniami o ruchu okrężnym". Dwie sprzeczne ze sobą dyspozycje na jednym obiekcie , gdyż dla jednych znak C-12 to znak RUCH OKRĘŻNY a dla drugich to amerykański znak RONDO.

Panowie inżynierowie ślepo i bezkrytycznie zapatrzeni w amerykańskie NOWOCZESNE? MODERN ROUNDABOUT ze znakami RONDO (nasz C-9 + A-7) o w całości traktowane prawem federalnym jako JEDNO SKRZYŻOWANIE o pełnym wyborze kierunków ruchu nie wiedzieli, że w USA RUCH OKRĘŻNY to TRAFFIC CIRCLE do dziś tak istniejący. Szukaliście daleko a prawda cały czas bez najmniejszej przerwy była we FRANCJI, nawet nie w Wielkiej Brytanii, gdyż tam nie stosuje się zasad RUCHU OKRĘŻNEGO. To własnie dzięki Drexlerowi i Panom zawdzięczamy ten bałagan i za wszelka cenę staracie się blokować normalność by na koniec swej kariery nie przyznać się do BŁĘDÓW z młodości. Pan Wierzchowski czyni to w MI na tyle skutecznie, że do dziś nie mamy polskiego tłumaczenia Konwencji wiedeńskiej w podpisanej przez Marka Belkę nowelizacji z 2006 roku. Tak napisano wprost, że znak RUCH OKRĘŻNY dotyczy "skrzyżowań o ruchu okrężnym" co oczywiste a nie skrzyżowań wg art. 2.10 prd. A ile wysyłanych pism nie dotarło do ministra? Teraz wysłałem PETYCJĘ i też nikt w MIiB jej nie zobaczy? http://mrerdek1.blogspot.com/2016/02/541-do-ministra-jerzego-szmita-pismo.html
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.