budowa 09W maju 2015 roku oficjalnie opublikowano informację o upadłości 75 przedsiębiorstw, wobec 79 w maju roku ubiegłego (-5%), podaje Euler Hermes. Liczba upadłości była podobna jak przed rokiem, ale dotyczyła głównie firm z sektora MSP (małych i średnich przedsiębiorstw), o lokalnej lub co najwyżej regionalnej skali działalności. Nie były to firmy debiutujące na rynku, ale raczej te, które, na skutek problemów swoich odbiorców w poprzednich kwartałach, odnotowały zbyt mały popyt na swoje wyroby i usługi.

Zsumowany ostatni znany obrót tych firm wyniósł około 200 mln złotych w skali roku, choć jeszcze trzy-cztery lata wcześniej te same firmy generowały obroty rzędu 450-500 milionów złotych, zatrudniając przy tym około 2000 osób.

- Koniunktura, zwłaszcza na rynku wewnętrznym w sektorze budowlanym oraz dóbr konsumenckich trwałego użytku, przyszła dla nas zbyt późno. To opinia wielu przedsiębiorców z tych branż, którą tłumaczą swoje problemy – mówi Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.

Rzeczywiście, ale stagnacja popytu w minionych latach oraz ostra konkurencja cenowa (a nawet w efekcie deflacja od jakiegoś czasu) była tylko katalizatorem zmian, które już zachodziły – koncentracji na rynku i przestawienia większości branż na bardziej rygorystyczne pilnowanie kosztów, odejście od modelu rozwoju polegającego jedynie na zwiększaniu sprzedaży. Duże firmy najszybciej cięły koszty, łatwiej mogły przenieść niskie marże i ceny na swoich dostawców niż firmy mniejsze, nie łączące się w większe organizacje, mające więc wyższe koszty stałe. Bowiem nie tylko w dystrybucji, ale także w produkcji oraz w usługach duże oszczędności daje efekt większej skali działalności – przy zmiennej koniunkturze w ostatnich latach wiele firm się o tym przekonało i postanowiło skorzystać z bessy, a więc i niskiej wyceny wielu konkurentów do ich przejęcia. Obecne upadłości to właśnie efekt koncentracji.

Budownictwo: dobre wyniki sektora, ale...

- Liczba upadłości firm wykonawczych jest zbliżona do tej sprzed roku, chociaż są to firmy mniejsze niż w 2014 roku – mówi Michał Modrzejewski, dyrektor analiz branżowych w Euler Hermes. Ich obroty liczone w milionach i dziesiątkach milionów świadczyłyby o tym, iż są to podwykonawcy, a nie główni wykonawcy dużych inwestycji. Wydaje się jednak, iż przyczyną ich problemów nie zawsze było jedynie wstrzymywanie zapłaty lub presja ze strony głównego wykonawcy…

W ostatnich kwartałach mniej było spektakularnych, dużych inwestycji jak przed 2012 rokiem, dlatego sądzić należy, że wiele z tych firm działało samodzielnie na mniejszych, lokalnych – np. samorządowych placach budów. Przyczyną ich problemów nie był więc, jak przed laty, model działalności dużych zleceniodawców (przerzucających presje cenową w dół, na podwykonawców), ale niskie ceny na rynku, które zbyt śmiało aprobowały w celu zdobycia kontraktów.

Źródło: Euler Hermes

Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.