Czy odliczać czas na skrzyżowaniach – II. NIEWyświetlacz czasu pozostałego do zmiany światła informuje kierujących jak długo będzie się świeciło bieżące światło na sygnalizatorze. Może wskazywać pozostały czas zarówno dla światła czerwonego, jak i zielonego.

Zagadnienie stosowania wyświetlania wartości czasu pozostającego do rozpoczęcia sygnału zielonego poruszono podczas warsztatów Stowarzyszenia Klub Inżynierii Ruchu w listopadzie zeszłego roku. Dyskusję kontynuowano poprzez zbieranie opinii członków stowarzyszenia. Dotychczas przekazane uwagi są różne. Od pozytywnych do krytycznych.

Dekoncentrujący gadżet

Waldemar Araminowicz z krakowskiej firmy „Aster” jest całkowicie przeciwny stosowaniu takiego rozwiązania. Swoje uwagi sformułował z trzech punktów widzenia: kierowcy, producenta sterowników i oprogramowania oraz podatnika.

Jako kierowca jest on zdecydowanym przeciwnikiem wszelkiego rodzaju gadżetów, które nie wnoszą istotnych informacji, a tylko zmniejszają koncentrację kierowców. – A jako podatnik byłbym bardziej szczęśliwy wiedząc, że moje pieniądze wydawane są na rzeczywiste zwiększenie bezpieczeństwa i przepustowości układu drogowego niż na coraz powszechniej stosowane błyskotki stwarzające złudne poczucie bezpieczeństwa wśród uczestników ruchu – zastrzega Waldemar Araminowicz. Jego zdaniem urządzenia takie jak aktywne znaki D6 zasilane z baterii fotowoltaicznych, które i tak nie świecą w miesiącach jesienno-zimowych, różnego rodzaju fale świetlne, znaki animowane, w tym wyświetlacze czasu powinny być stosowane jedynie do tymczasowej organizacji ruchu w przypadku krótkotrwałych remontów, awarii lub nagłych zdarzeń drogowych. I zastrzega, że powszechne stosowanie takich sygnałów będzie prowadziło do znieczulicy i braku dostatecznego postrzegania znaków drogowych wśród oślepiających błysków.

- Polski kodeks drogowy mówi wyraźnie: czerwone - stoisz, zielone - jedziesz. Do ruszenia na początku sygnału zielonego w zupełności wystarczy 1-sekundowy sygnał czerwono-żółty. Informacja, że za kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund dostaniemy sygnał zielony nie przyspieszy naszego przejazdu przez skrzyżowanie, a może spowodować, że kierowcy zaczną zajmować się innymi sprawami niż obserwacja skrzyżowania (np. grzebaniem w bagażniku samochodu). Moje obserwacje zachowań kierowców na skrzyżowaniach stałoczasowych upewniły mnie w przekonaniu, iż wcześniejsza znajomość sekwencji sygnałów prowadzi do przedwczesnego wjazdu na tarczę skrzyżowania – twierdzi Waldemar Araminowicz.

Z kolei z punktu widzenia producenta zastrzega, że dla zrealizowania funkcji wyświetlania czasów dla uczestników ruchu należałoby zrezygnować z dynamicznego sterowania zależnego od chwilowych warunków ruchu, a także ze sterowania typu preferens, czy all red. Pozostają tylko programy stałoczasowe ze sztywnym układem faz lub adaptacyjne z predykcją, które na podstawie aktualnych warunków ruchu wyliczają sterowanie, jakie będzie obowiązywać w przyszłości. W jego opinii sterowanie z predykcją doskonale sprawdza się w warunkach ustabilizowanego ruchu, lub - z konieczności - w systemach obszarowego sterowania ruchem. W pozostałych przypadkach nie jest optymalne. - Nie bez znaczenia pozostaje fakt dalszej komplikacji oraz wzrostu cen i tak już za drogich i niewspółmiernie do wymaganych funkcji skomplikowanych urządzeń sterowniczych. Każda komplikacja prowadzi w konsekwencji do zmniejszenia niezawodności układu. Przy braku realnych korzyści z wyświetlania czasów wydaje się nieuzasadnione komplikowanie infrastruktury na skrzyżowaniu oraz ograniczanie dynamiki sterowania ruchem – podkreśla Waldemar Araminowicz.

Równocześnie zadaje pytanie: dlaczego zniknęły z naszych ulic wyświetlacze zalecanej prędkości na ciągach skoordynowanych? - Sterowanie nimi nie nastręcza trudności i daje więcej korzyści niż wyświetlacze czasu. Dzięki nim można zaoszczędzić hamulce i opony jadąc płynnie od skrzyżowania do skrzyżowania – zauważa Waldemar Araminowicz.

Również przeciwnikami wyświetlaczy czasu są Urszula Chmiel z Urzędu Miasta Bielsko-Biała i Piotr Jan Graczyk, sekretarz Stowarzyszenia KLIR. Dlaczego? Między innymi swoje stanowisko uzasadniają tym, że „rozwiązanie nie jest nowe - dawniej stosowano „kluczyk” wyświetlany na dodatkowym sygnalizatorze w chwili, gdy kierowca miał uruchomić silnik przed otrzymaniem sygnału zielonego. Było to spowodowane potrzebą ograniczania spalin wydzielanych przez silniki na biegu jałowym w oczekiwaniu na „zielone” (katalizatory jeszcze wtedy nie były powszechne). Ale co ważne - było to w czasach, kiedy głównym rodzajem sterowania było sterowanie stałoczasowe, i przy długich cyklach”.

Ich zdaniem twierdzenie, że daje to co najmniej 10% poprawę przepustowości i podnosi bezpieczeństwo ruchu, nie ma żadnego uzasadnienia. Rzetelne argumenty można zyskać dopiero dysponując badaniami obejmującymi trzyletnie okresy przed i po wprowadzeniu takiego rozwiązania. - O poprawie przepustowości można mówić jedynie w warunkach sterowania stałoczasowego, gdy ruch badany jest w warunkach kongestii – zastrzegają Urszula Chmiel i Piotr J. Graczyk. - Zmierza się do nowoczesnego sterowania „poprzez ruch”, a nie „ruchem” drogowym, tymczasem proponowany wyświetlacz cofa nas do zamierzchłej przeszłości - dodają.

***

Prawdopodobnie wyświetlacze czasu powszechnie pojawią się na naszych drogach.
- Spowodowane to będzie głównie komercją, a nie racjonalnymi przesłankami, wynikającymi z rzetelnych badań ich efektów – twierdzi Waldemar Araminowicz. Za ich wprowadzeniem argumenty leżą po stronie producentów i dystrybutorów tych urządzeń, bo – jak zauważa Waldemar Araminowicz – wyjdą z założenia: „jeżeli można na tym zarobić, to czemu nie”.
- Z kolei zarządcy dróg i urzędnicy będą się kierować tym, że „tanim kosztem pokażemy, że dba się o bezpieczeństwo i dobre samopoczucie kierujących”. Z kolei użytkownicy uznają: „fajny bajer, nareszcie wiem jak długo będę czekał na zielone, chociaż nie wiem po co mi to potrzebne’. Natomiast fachowcy, mimo świadomości cofnięcia się tym rozwiązaniem w przeszłość i braku z tego korzyści, pogodzą się z faktem, że swoją niechęcią jednak nie powstrzymają komercji – ubolewa W. Araminowicz.

Agnieszka Serbeńska

Komentarze  
Gość
-2 #1 Gość 2010-01-18 23:11
Zgadzam się z przeciwnikami tego rozwiązania. Biorąc pod uwagę mentalność polskich kierowców - ten gadżet może spełniać zupełnie inną - niebezpieczną rolę - np. wjazdy na czerwonym bo przecież za sekundę będzie zielone. Po czasie może się okazać, że czasy ewakuacji są "za krótkie" a pozorna poprawa przepustowości może się przerodzić w zwiększoną wypadkowość...
Cytować | Zgłoś administratorowi
Gość
0 #2 Gość 2010-03-10 15:11
Niech 3cio rzędne przeszkody łatwe do eliminacji mandatem nie przysłaniają Wam wciąż korzyści. Mam wrażenie graniczące z pewnością że wiele osób nie rozumie o jaką stawką, o jak daleko posuniętą odmianę transportu, zwłaszcza miejskiego, toczy się gra.
a co do "przeszkody" w postaci pseudointeligentnej sygnalizacji akomodacyjnej w obecnym wydaniu to zwracam uwage na to że nie może ona zapewnić płynności z powodu podejmowania decyzji o hamowaniu pewnych grup pojazdów bez odpowiedniej zwłoki.
Wystarczy przeprogramować by modyfikowała nie czas bieżącej fazy lecz następnej
Cytować | Zgłoś administratorowi
Gość
0 #3 Gość 2010-03-17 12:11
Masz rację - nie rozumiemy o co toczy się gra i o jaką jakość. Akomodacja z predykcją zapotrzebowania na sygnał zielony w następnej fazie ma poważne wady.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Gość
+1 #4 Gość 2010-03-17 21:26
*Informacja, że za kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund dostaniemy sygnał zielony nie przyspieszy naszego przejazdu przez skrzyżowanie, a może spowodować, że kierowcy zaczną zajmować się innymi sprawami niż obserwacja skrzyżowania (np. grzebaniem w bagażniku samochodu). Moje obserwacje zachowań kierowców na skrzyżowaniach stałoczasowych upewniły mnie w przekonaniu, iż wcześniejsza znajomość sekwencji sygnałów prowadzi do przedwczesnego wjazdu na tarczę skrzyżowania – twierdzi Waldemar Araminowicz.*
1. Jeśli nawet kierowcy będą przez 35 s zajmować się czymś innym, bo zacznie licznik spadać od 35 w dół, to cóż w tym złego? Można rozpakować kanapkę albo wyjść i przetrzeć szybę. I co z tego? A potem gracko ruszyć z zadowoleniem.
2. Jeśli ktoś rusza przed czasem, to łamie przepisy i powinien dostać mandat.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Gość
0 #5 Gość 2010-03-17 23:28
zarówno redukcja zużycia paliw ( i adekwatnie emisji spalin ) jak i elementów pojazdów oraz skuteczne wyciszenie ruchu.
chodzi zarówno o skutki bezpośrednie upłynnienia tzn przy istniejących pojazdach ok. 2 krotną redukcję spalania w porównaniu do najpopularniejszego stylu "gaz-hamulec", jak i równie ważne dalsze skutki pośrednie związane z odchudzeniem i optymalizacją pojazdów do płynnej jazdy w zakresie prędkości do 50km/h ( poborów mocy poniżej 5kW przy prędkościach stałych )
Uświadom mnie proszę jakie są te "poważne wad akomodacji z predykcją zapotrzebowania na sygnał zielony w następnej fazie " by można było ocenić jak się one mają do korzyści z ( naprawdę skutecznego ) upłynnienia
Cytować | Zgłoś administratorowi
Leszekr
+2 #6 Leszekr 2015-06-13 12:05
A autorzy Artykułu jeździli kiedyś samochodem jako kierowcy?
Cytować | Zgłoś administratorowi
Waldek2
0 #7 Waldek2 2015-06-18 14:15
Najlepszym rozwiązaniem jest dwu-trzykrotne mignięcie zielonego światła przed końcem fazy zielonej. Takie rozwiązanie jest dla pieszych i się sprawdza.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.