edroga510W kwietniu opublikowano informacje o niewypłacalności 67 polskich przedsiębiorstw, wobec 66 w kwietniu 2016 roku. Od początku roku opublikowano informacje o niewypłacalności 291 polskich przedsiębiorstw (wobec 239 takich przypadków w  ubiegłym roku, czyli mamy do czynienia z 22% wzrostem).

 

Trwały i szeroki problem z rentownością wielu polskich firm nie pozwala oczekiwać jej spadku – będzie to raczej kontynuacja trendu liczby niewypłacalności, spłaszczenie różnicy rok do roku, ale jeszcze nie jej spadek. Wynika to także z wiodącej przyczyny niewypłacalności polskich firm, a jest nią ich niska rentowność.

Oprócz kryzysów charakterystycznych dla poszczególnych branż, wspólny dla wielu firm jest jeden problem finansowy – niska rentowność

Nawet bieżące obroty i płynność na niezłym poziomie nie gwarantują obecnie wielu przedsiębiorcom odporności na jakiekolwiek incydentalne zdarzenia. Wynika to z bardzo niskiej rentowności wielu przedsiębiorstw, niezależnie od sektora działalności jest ona często w okolicach 1-1,5% od obrotu.

- Przy niskiej rentowności, a co za tym idzie ograniczonych możliwościach generowania gotówki z podstawowej działalności, nawet tym na bieżąco radzącym sobie firmom nie udaje się zgromadzić kapitału, tej swoistej „poduszki finansowej” pomagającej przetrwać jakiś trudniejszy okres w biznesie – mówi Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka. - Tak długo, jak takie firmy otrzymują zapłatę w terminie, towar/usługi rotują, firmy te same regulują zobowiązania w terminie.

W tej sytuacji mamy do czynienia raczej z trwaniem, a nie rozwijaniem biznesu. Firmy, które „przesuwają z lewa na prawo” i niewiele na tym zarabiają, czyli mają bardzo niską marżę, nie generują wartości dodanej, a jednocześnie mają stosunkowo wysokie zadłużenie, też mieć mogą problem w przyszłości, gdy np. załamie się rynek ich odbiorców. Warto to uwzględnić w swojej strategii biznesowej – zarówno jak podnieść swoją rentowność – gromadzenie kapitału, jak i w jaki sposób zabezpieczyć się w chwili obecnej przed niespodziankami, jakie niesie rynek, potencjalnie niewypłacalni odbiorcy.

- Obecnie obracamy się w środowisku historycznie najniższych stóp procentowych, należy spodziewać się, że koszty pieniądza prędzej czy później wzrosną. Jeśli teraz, przy tak niskich stopach procentowych jest tak wiele firm – co miesiąc kilkadziesiąt, które tak kiepsko zarabiają, że nie radzą sobie z obsługą swojego długu, kosztu pieniądza, to co będzie, gdy stopy procentowe wzrosną o punkt czy dwa – dodaje Tomasz Starus.

Budownictwo – mniej niewypłacalności, ale fundamenty nadal chwiejne

Większość firm budowlanych musi podchodzić do każdego przetargu i starać się o nie nawet bez względu na zysk – liczą się tylko przepływy bieżące. To w budownictwie mieliśmy do czynienia z największ a niewypłacalnością opublikowaną w kwietniu. Firma ta miała wcześniej nawet 80 milionów obrotu, ostatnio 60, a nawet 50 mln. Obrót spadł, a koszty pozostały – zadłużenie pozostało na podobnym poziomie albo nawet wzrosło. Takich firm w budownictwie i jego otoczeniu było więcej – nie były to zazwyczaj przypadki firm bez perspektyw, bez pomysłu na biznes czy jakoś źle zarządzanych. Przestawały płacić po sezonie – na początku IV kwartału. W zeszłym roku rzeczywiście mniej było inwestycji, co można wskazać jako przyczynę, a ponadto wiele z tych firm budowlanych nie przeżyło jeszcze takiej sytuacji – od początku lat 90. z reguły radziły sobie dobrze na lokalnych rynkach, które miały dobrze spenetrowane i mogły być pewne zleceń samorządowych, ze spółdzielni mieszkaniowych etc.

Jak na razie mówi się o boomie na sprzęt budowlany, ale głównie leasingowany, a nawet wypożyczany. Sądzić można, iż gdyby firmy przewidywały, iż koniunktura w budownictwie potrwa odpowiednio długo i będzie na tym wystarczająco duża marża, to by zainwestowały w kupno sprzętu. Dużych przetargów na same prace budowlane (bez poprzedzającej je i odwlekającej dopływ środków fazy projektowej) jest wciąż mało – więc wszyscy o nie walczą cały czas ceną.

Producenci i firmy usługowe – cały czas ich problemem jest budownictwo, ciągnie ono w dół wyniki dostawców

Gdybyśmy potraktowali budownictwo nie jako czysto usługi i prace budowlane, ale szerzej – włączając do niego wszystkie firmy kooperujące, czyli też dostarczające materiały budowlane i świadczące na jego rzecz usługi (projektowe, nadzór inżynierski, przygotowanie inwestycji etc.), to można powiedzieć, że tak rozumiane budownictwo wygenerowało w kwietniu aż 40% przypadków niewypłacalności polskich firm (26 spośród 67 przypadków niewypłacalności w tym miesiącu). Po drugim kwartale okaże się, czy lepsza obecnie koniunktura w budownictwie poprawi także wyniki branż kooperujących – najpewniej ten efekt da się zauważyć mnie więcej za pół roku (spaść wtedy może liczba ich niewypłacalności). Okazać się też może, iż ta poprawa nie będzie miała podobnej jak w budownictwie skali, ponieważ część niewypłacalności producentów materiałów budowlanych to efekt postępującej konsolidacji, wspomnianej już nadprodukcji niektórych obszarach.

Budownictwo wciąż więc wywiera negatywny efekt – co prawda bezpośrednio w ograniczonym zakresie, ale wciąż na dużą skalę pośrednio – poprzez branże współpracujące.

Źródło: Euler Hermes

Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.