W czerwcu sądy poinformowały o upadłości 85 firm (wobec 77 w czerwcu 2012 roku), zatrudniających około 3,7 tys. osób. Od początku roku opublikowano informację o upadłości 483 przedsiębiorstw wobec 472 w tym samym okresie 2012 roku.

Liczba upadłości waha się w porównaniu do tej z ubiegłego roku w poszczególnych miesiącach, wciąż utrzymując się na wysokim poziomie. Nowością w całym pierwszym półroczu jest rosnąca liczba upadłości firm produkcyjnych – odwrotnie niż ogólnie w Europie, gdzie dominują upadłości firm usługowych, na drugim miejscu są budowlane (podobnie jak w Polsce), a firmy produkcyjne to najmniejszy w tej grupie odsetek upadłości (w Europie w 2012 roku było to 11%, podczas gdy obecnie w Polsce jest to już 28% ogółu upadłości).

Zmienił się charakter upadłości w budownictwie – są to mniejsze firmy niż w ubiegłym roku, stąd statystyka upadłości sygnalizuje pewne zmniejszenie ich liczby. Nie jest to jednak efekt trendu wzrostowego w branży, ale raczej nieuwzględniania w statystyce problemów części mniejszych, lokalnych firm budowlanych, co do których sady nie orzekają upadłości.

Maj-czerwiec to już sezon budowlany w pełni, powinny więc przyspieszać zamówienia w stosunku do miesięcy zimowych, a w ślad za tym także przepływy finansowe i kondycja firm budowlanych. Niestety, zamówień jest wyraźnie mniej niż przed rokiem (w maju produkcja budowlana była mniejsza już o ponad 27% w stosunku do ub. roku – za GUS), i to nie tylko z powodu wyhamowania prac infrastrukturalnych, ale też spowolnienia m.in. w budownictwie mieszkaniowym.

– Stosunkowo lepiej z tą sytuacją radzą sobie obecnie większe firmy budowlane. Spektakularna skala prac kończyła się jak dotąd równie spektakularnymi ich upadłościami, ale te, które pozostały zmieniają trochę swoją strategię. Szukają już nie tylko największych placów budów, ale weszły również na lokalne rynki, będące dotychczas domeną ich podwykonawców. Rozbicie prac na większa ilość placów budowy to nie tylko wymóg chwili (mało jest dużych inwestycji), ale też możliwość dywersyfikacji ryzyka i uniknięcia jednostkowo dużych strat. Mniejsze firmy muszą w tej sytuacji rywalizować nie tylko między sobą, ale też ze swoimi dotychczasowymi zleceniodawcami, którzy notabene nie uregulowali wobec nich nadal wielu swoich zobowiązań z wcześniejszych inwestycji. W tej sytuacji upada ich wciąż dużo – w czerwcu aż 21, a są to już prawie wyłącznie firmy lokalne, o obrocie kilku-kilkunastu, co najwyżej 30 milionów złotych (największa w czerwcu firma z tej listy miała obrót 180 mln złotych) – mówi Michał Modrzejewski, dyrektor Działu Analiz Branżowych w Euler Hermes Collections z Grupy Allianz.

Źródło: Euler Hermes

Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.