Spis treści

Odpowiedź na pytanie postawione w tytule, zależy od tego, jakie znaczenie nadamy określeniu „musi być”. Jeżeli za ustawą o drogach publicznych stwierdzimy krótko, że korzystający z dróg „są obowiązani do ponoszenia opłat”, to mamy zagwarantowane negatywne podejście społeczne do takiego obowiązku.

Dlatego postaram się najpierw wyjaśnić, że jest to nieuchronna konieczność, wynikająca z wybranych przez człowieka kierunków rozwoju. A prawem zajmiemy się na końcu.

Kto lub co odpowiada za to, że musimy płacić za parkowanie pojazdów?

Odpowiedzialnością za to, co niektórzy traktują, jako niepotrzebną niewygodę, musimy niestety obciążyć samych siebie – czyli rodzaj ludzki. To człowiek wykazuje szczególne skłonności do życia w niezwykle dużych „stadach”, czyli w miastach. A jeżeli nawet wyprowadza się z „city”, to i tak najwięcej spraw ma w centrum tego organizmu zurbanizowanego. To tendencja do zamieszkiwania w dużych skupiskach ludzkich jest główną przyczyną zatłoczenia.

Nie wiemy jak było wcześniej, ale z najstarszych zachowanych zapisów wynika, że już w czasach Cesarstwa Rzymskiego (prawie 2000 lat przed zidentyfikowaniem takiej dziedziny techniki, jak inżynieria ruchu drogowego1), stosowano w „zarządzaniu ruchem miejskim” rozwiązania, które powszechnie uważa się za odkrycia z drugiej połowy XX w. naszej ery. Między innymi w czasach cezara Augusta2 wprowadzono w Rzymie zakaz wjazdu pojazdów kołowych do centrum miasta w porze dziennej3. W ciągu kilkudziesięciu lat zakazy takie rozszerzono na pięć największych miast Cesarstwa Rzymskiego.

Wprowadzone kilkaset lat później popularne w Europie pobieranie opłat za wjazd do miasta, miało raczej charakter ekonomiczny, nie związany bezpośrednio z wielkością ruchu kołowego. Jednak opłaty te pełniły też do pewnego stopnia funkcje regulatorów wielkości takiego ruchu.

Kto lub co jeszcze odpowiada za to, że musimy płacić za parkowanie pojazdów? Kolejnym sprawcą jest znowu człowiek, a właściwie następne ludzkie skłonności do:

*usprawniania i udoskonalania sobie życia, w tym odbywania podróży coraz sprawniej, a przede wszystkim inaczej niż na własnych nogach;

*personalizacji technicznych środków podróży;

co dodatkowo pogłębia zatłoczenie.

Jednak  motoryzacja nie jest jedyną przyczyną zatłoczenia współczesnych miast. A historia to potwierdza. Na przełomie XIX i XX w. indywidualny ruch kołowy w największych miastach Europy i Stanów Zjednoczonych był już tak duży, że zaczęto w nich wprowadzać szynową (niezależną od zatłoczenia jezdni) komunikację publiczną:

1) naziemną:

a) tramwaje konne (początek XIX w.),

b) tramwaje elektryczne (ostatnia dekada XIX w. i początek XX w.);

2) podziemną – metro (Londyn 1863 r., Budapeszt 1896 r., Paryż 1900 r., Nowy Jork 1904 r. Buenos Aires 1913 r.), początkowo z trakcją parową, a od 1890 r. elektryczną4.

Pierwsze światowe stowarzyszenie, którego celem była współpraca i wymiana doświadczeń w dziedzinie organizacji i techniki w transporcie publicznym (UITP), powstało już 1885 r.

Podane przykłady działań z drugiej połowy XIX w. wywołane były zatłoczeniem ulic miejskich, jakie występowało m.in. jeszcze przed wynalezieniem samochodu. Należy przypuszczać, że już na początku XX w. wielu drogowców uważało samochód za przyszły, dominujący środek transportu i doceniało jego ekologiczne walory w porównaniu z transportem konnym. Jak widać, funkcjonowanie miast zawsze powodowało i powoduje również obecnie, wiele problemów natury ekologicznej, gospodarczej, społecznej i kulturowej.

Najpoważniejsze problemy ekologiczne dotyczyły w tym czasie:

*zagospodarowania odchodów końskich (np. w skali Francji było to ok. 15 000 ton dziennie!),

*zapylenia powietrza i hałasu od środków transportu

oraz

*powierzchni przeznaczanych w obszarach podmiejskich na produkcję paszy dla koni.

W końcu lat 30. ubiegłego wieku zamieszkiwało w miastach zaledwie 30% ludności naszego kraju, obecnie (według danych z połowy 2006 r.) 61,3%.

Komentarze  
Wiktor Nowotka
+1 #1 Wiktor Nowotka 2012-12-30 19:11
Mimo, że „wszystkiemu winni są cykliści”, trzeba przyznać, że rower jest idealnym środkiem miejskiej lokomocji. Dostrzegają to niestety, tylko mądrzy władcy miast. Nas to, jak widać, nie dotyczy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Wiktor Nowotka
+1 #2 Wiktor Nowotka 2012-12-30 21:15
Wniosek z tego może być tylko jeden: należy podejmować działania zniechęcające do korzystania na codzień z własnego samochodu, a zachęcające do podróży rowerem, pieszo lub (i) komunikacją zbiorową. Działania podejmowane przez władze większości polskich miast idą w odwrotnym kierunku (wliczając działania pozorowane, jak np. system roweru publicznego bez dostosowanej do niego infrastruktury).
Cytować | Zgłoś administratorowi
mac70
+1 #3 mac70 2013-01-01 16:18
Z przyzwyczajenia jeździmy samochodami bo "tak wygodniej". Niezależnie od pogody mamy tam "cieplarniane warunki", a podróż komunikacją miejską jest mało komfortowa, jazda rowerem, z uwagi na mała liczbę ścieżek rowerowych po ulicach czy chodnikach naraża nas na "nieprzyjemne" komentarze właścicieli aut i pieszych. Natomiast jazda metrem z uwagi na" ilość" linii wymusza w wielu przypadkach liczne przesiadki.
Forma odpłatności za parkowanie zmusza nas do wybierania rozwiązań alternatywnych, a te wcale nie są gorszym rozwiązaniem.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.