- Co trzeba zrobić, by nasze drogi były odporne na powódź?
- Drogi w ogóle muszą być odporne na zniszczenia, nie tylko na powódź. A co zrobić? Postawione pytanie zdałem sobie trzy lata temu, kiedy pojechałem z rodziną na wycieczkę do Czech. Tam przejechałem samochodem około tysiąca kilometrów drogami na takich samych jak u nas gruntach, wykonanych w tym samym klimacie, z tych samych materiałów budowlanych i przez podobnych do naszych inżynierów. Tam jednak było nieporównywalne mniej ubytków i spękań, czy śladów napraw. A jeździłem tam po drogach różnej klasy. Dlaczego więc u nas jest inaczej?
Sprawa leży w ignorowaniu właściwości gruntów i ich zmienności. Drogownictwo zasadniczo jest połączeniem dwóch dziedzin inżynierii, to jest inżynierii ruchu i geotechniki. Inżynieria ruchu jest wszystkim tym, co wiąże się z tyczeniem i profilowaniem trasy dróg, ich bezpieczeństwem, szerokościami, sygnalizacją, oznakowaniem itd. Natomiast cała konstrukcja drogi jest budownictwem ziemnym i fundamentem, będącym działem geotechniki, co znajduje uzasadnienie na przykład w spisie treści każdego podręcznika z fundamentowania, które zawierają także pozostałe problemy z odwodnieniem podłoża i projektowaniem uziarnienia warstw odsączających włącznie. A więc tak powróciliśmy do problemu gruntu i podłoża. Obecnie oddziaływanie naprężeń od samochodów sięga głębokości rzędu 5 metrów. Jeśli podłoże jest niedostatecznie rozpoznane, a następnie odpowiednio dostosowane, to dzieje się tak jak widzimy na naszych drogach. Owszem, stosuje się różnego rodzaju kosztowne geosiatki. Jednak to nie rozwiązuje sprawy. Częściowo zamieniają one kierunek naprężeń pionowych na naprężenia styczne, ale nie eliminuje to problemu. Wobec tego podstawową rzeczą jest poprawne zagęszczenie podłoża. Ale zagęszczenie musi się odbywać zgodnie z jego sztuką budowlaną, a najważniejszym elementem wartościowania jest wiarygodna kontrola odniesiona do wymaganego wskaźnika zagęszczenia. Poprawnie geotechniczną kontrolę zagęszczenia prowadzi się metodą pomiaru gęstości objętościowej. Drogowcy idąc na skróty tolerują szybkie badania za pomocą płyty uciskowej zwanej VSS. Urządzenie to służące do badania stopnia zagęszczenia podbudów z kamienia drogowego, wprowadzone w 1966 roku przez Szwajcarów, powszechnie wykorzystują firmy geologiczne i na podstawie relacji modułu wtórnego do pierwotnego oznaczają mało wiarygodny wskaźnik, który z grubym przybliżeniem przeliczany jest na wskaźnik zagęszczenia. W praktyce kontrolowałem np. skutki osuwiska nasypu drogowego obwodnicy Wałbrzycha, gdzie oznaczone płytą VSS wartości Is= 0,98 naprawdę okazały się zagęszczeniem na poziomie Is = 0,92. Na Politechnice Białostockiej wykonano serie badań wykazujących m.in., że uzyskane tego typu metodami wartości wskaźnika Is przy jednakowym dynamicznym module odkształcenia mogą mieć ekstremalne wskaźniki zagęszczania, czyli od gruntu niemal maksymalnie zagęszczonego do stanu luźnego usypania, a więc badania są niewiarygodne.
Do czego zmierzam? Zmierzam do tego, na czym zależy inwestorowi drogi, czyli na szybkim jej wybudowaniu. A jak chce szybko ją skończyć, to musi mieć zapisane w protokole, że podłoże jest dobre. Taki protokół podpisze magister geologii, nie inżynier. Tyle że zgodnie z artykułem 12 Prawa budowlanego ten magister nie ma prawa tego zrobić, gdyż ten artykuł prawa wskazuje, że każda czynność, w tym także okazjonalne wykonywanie badań, wymaga posiadania uprawnień budowlanych i zrejestrowania we właściwej okręgowej izbie inżynierów budownictwa. Przez tolerowanie więc takiej cygańskiej praktyki mamy to, co mamy. Proszę zwrócić uwagę, kiedy w wyniku nadmiernego nawilgotnienia gruntów w czasie ostatnich nawalnych opadów zsuwały się zbocza i zawalały się domy, to nawet w poważnych programach telewizyjnych utwierdzano słuchaczy, że zagadnienie rozwiążą geolodzy. Przecież to był przede wszystkim problem statyki budowli i nośności granicznej podłoża a więc praw mechaniki gruntów. Mieliśmy tu zatem do czynienia z problemami fundamentowania, a więc z inżynierską dziedziną budownictwa, a geologia jest przecież nauką o historii i budowie Ziemi,
- Czyli należy uściślić kompetencje geotechniki?
- Tak. Należy określić wyraźnie kto w tym zawodzie może funkcjonować, jakie są tego edukacyjne podstawy i kryteria, jakie są wymagane kwalifikacje. Wprowadzone przez resort środowiska rozporządzenie w sprawie wykonywania dokumentacji geologiczno-inżynierskich, powinno obejmować zagadnienia geologii inżynierskiej, a nie geotechniki – dziedziny budownictwa. Geologia inżynierska z definicji jest nauką o oddziaływaniu budowli na środowisko geologiczne lub środowiska geologicznego na obiekty budowlane i w złożonych warunkach geologicznych pomoc geologa inżynierskiego jest niezbędna, ale nie należy z tym łączyć zagadnień określania technicznych właściwości gruntów czy wyrokowania o inżynierskich sposobach rozwiązań – bo i takie zadania zawiera wspomniane rozporządzenie. Dopóki tego się nie uporządkuje, dopóty będziemy się borykać ze zniszczeniami dróg nie tylko od powodzi do powodzi, ale też od przypadku do przypadku, czy od mrozu do mrozu.
- Dziękuję za rozmowę.
Agnieszka Serbeńska
- «« poprz.
- nast.
Używanie zwrotu "cygańskie praktyki" całkowicie dyskredytuje autora treści, używajmy merytorycznych argumentów zamiast ksenofobicznych obelg, szczególnie tytułując się tyloma skrótami przed nazwiskiem...