W Gdańsku “prawdziwa zima” zdarza się coraz rzadziej, ale nie oznacza to, że służby drogowe nie mają co robić.
- Od kilku lat obserwujemy coraz częściej podczas zimy sytuacje, gdy w nocy i nad ranem temperatura spada poniżej zera i robi się ślisko. Tego nie widać gołym okiem, ale to jest najgroźniejsza i najkosztowniejsza zima, kiedy trzeba po prostu zapobiec śliskości - mówi Michał Szymański, zastępca dyrektora Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - Nawierzchnie dróg posypywane są wtedy mieszanką kruszywa i chlorku sodu, albo samym chlorkiem, czyli popularną solą, żeby nie doszło do niebezpiecznej “szklanki”. To jest praca, której nie widać, dopóki jest dobrze wykonywana. W tym roku z takim “przejściem przez zero” mieliśmy już do czynienia pięć razy - poczynając od końca listopada.
Magdalena Kiljan rzecznik prasowa GZDiZ przypomniała, że w Gdańsku jest 1,5 tys dróg o łącznej długości tysiąca kilometrów.
- Naszym priorytetem jest podstawowy układ komunikacyjny: drogi krajowe, wojewódzkie i powiatowe, którymi prowadzona jest komunikacja autobusowa - zaznacza Magdalena Kiljan. - To 28 tras, blisko 600 km, gdzie służby działają natychmiast i przez całą dobę.
Zimową obsługą gdańskich dróg zajmuje się 130 pojazdów różnego typu (solarki, pługi, ładowarki do śniegu).
Goście naszego programu przypomnieli również, do kogo należy dbanie o odśnieżanie i utrzymanie przyczepności chodników - do właścicieli nieruchomości, do których dany chodnik przylega.
W rozmowie poruszono także m.in. temat kontroli pracy firm, które na zlecenie GZDiZ dbają o zimowe utrzymanie dróg i kosztów “operacji zima”.
Źródło: UM Gdańsk