Spis treści

Źródeł tego zjawiska można szukać w wielu miejscach, ale można je podsumować jednym stwierdzeniem: ani państwo ani firmy nie były przygotowane na nagromadzenie tak wielkiej ilości inwestycji w tak krótkim czasie. Pośród konkretnych przyczyn Prezes Michałowski wymienił: konieczność wkładu własnego ze środków krajowych, ogromną liczbę kontraktów, gwałtowny wzrost cen surowców, ryczałtowe ceny kontraktów, otwarcie rynku zamówień publicznych praktycznie na cały świat, bardzo ostrą konkurencję, brak rzetelnej oceny potencjału wykonawczego firm, pogoń za najniższa ceną, brak standardowego wzoru umowy, spory sądowe i zatory płatnicze, które wywołały łańcuch upadłości. Oprócz tego wiele spornych należności jest zablokowanych przez procesy sądowe.

Zdecydowany odpór części z tych argumentów dał w kolejnym wystąpieniu Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad, Lech Witecki. Zdaniem GDDKiA to wcale nie kryterium najniższej ceny jest przyczyną trudnej sytuacji wielu firm. Podkreślił też, że z tego kryterium GDDKiA nie zamierza się wycofać, podobnie jak nie zamierza wprowadzić praktyki odrzucania najtańszych i najdroższych ofert. Dyrektor Witecki przypomniał też, że mimo kilkukrotnego odrzucania przez GDDKiA ofert ze względu na ich rażąco niską cenę, sądy rozstrzygały o przyznaniu kontraktów tym wykonawcom.

Zdaniem Dyrektora Witeckiego prawdziwą przyczyną trudności finansowych było za to niewłaściwe szacowanie ryzyk przez firmy budowlane: wykonawcy powinni byli przewidzieć wzrost cen surowców i wkalkulować go w cenę oferty. Dyrektor Witecki argumentował też, że powodem bankructwa wykonawców nie były kontrakty drogowe, lecz kłopoty na innych kontraktach oraz spory wewnątrz konsorcjów budowlanych i niemożność wywiązania się niektórych partnerów konsorcjum ze zobowiązań umownych. Wniosek jest jeden: trzeba uważnie dobierać partnerów do konsorcjum.

Według Dyrektora Witeckiego również ocena potencjału wykonawczego firm budowlanych nie jest zadaniem inwestora, lecz instytucji finansowych, które udzielają gwarancji: inwestor nie jest bowiem w stanie należycie ocenić czy wykonawca będzie w stanie wywiązać się z kontraktu, natomiast w tym przypadku zawiniła niedostateczna weryfikacja wykonawców przez gwarantów finansowych. Także szerokie otwarcie polskiego rynku inwestycyjnego na wykonawców z zagranicy GDDKiA postrzega jako element pozytywny, który zapewnił należyty poziom konkurencyjności w przetargach. Co zaś się tyczy dopuszczenia mniejszych wykonawców do dużych kontraktów i szerokiego otwarcia rynku, to Dyrektor Witecki przypomniał, że postulowała je właśnie branża budowlana, zaś administracja te postulaty spełniła. Wspomniał również, że błędy wykonawców i poprawki na budowach kosztowały dotąd ok. 1 mld złotych, więc za część strat firm budowlanych odpowiadają sami wykonawcy.

Natomiast GDDKiA przyznaje, że nagromadzenie przetargów w latach 2009-2010, kiedy ogłoszono 140 postępowań na inwestycje drogowe, było zbyt wielkie. Lecz na przeszkodzie bardziej racjonalnemu rozłożeniu inwestycji w czasie stanęły między innymi zmiany przepisów prawa. W roku 2012 przerób na budowach wyniósł 26 miliardów złotych i to również było za dużo, zarówno dla wykonawców jak i dla inwestora. Ani branża budowlana, ani GDDKiA nie udźwignęły ciężaru inwestycji. GDDKiA szacuje, że w ciągu jednego roku wykonawcy i inwestor są w stanie przerobić ok. 18-19 mld zł. Dlatego na rok 2013 przewidziano na inwestycje drogowe 18 miliardów złotych, a odtąd każdego roku ma być w ogłaszanych kilka lub kilkanaście przetargów na duże inwestycje drogowe. GDDKiA jest również otwarta i chętna na konstruktywny dialog z branżą budowlaną, żeby jak najlepiej ułożyć relacje i zgodnie z obowiązującymi przepisami wypracować ramy współpracy pomiędzy inwestorem a wykonawcami.

Wystąpienie Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad zakończyło pierwszą część konferencji. W drugiej części odbyły się panele dyskusyjne poświęcone zmianom w prawie zamówień publicznych, zagadnieniom finansowania inwestycji infrastrukturalnych oraz inwestycjom w branży energetyki i w branży kolejowej. Czwarty i ostatni panel był poświęcony podsumowaniu debaty i wypracowaniu wniosków na przyszłość.

A ja po konferencji pomyślałem sobie, że branża infrastrukturalna może mieć coś wspólnego z rolnictwem. I tu i tam może wystąpić klęska nieurodzaju. Albo klęska urodzaju. Bo w sumie na jedno wyszło, skoro załamanie branży budowlanej w latach 2000 – 2003 było spowodowane głównie niedostatkiem środków finansowych, a obecne załamanie spowodowała nadmierna ilość funduszy. Zatem u progu nowej perspektywy finansowej zasadne jest pytanie o złoty środek: ile pieniędzy potrzeba, żeby naprawdę mogło być lepiej?

Krzysztof Jamrozik

Komentarze  
Łukasz
+2 #1 Łukasz 2013-01-29 12:49
Ostatnio znalazłem stary artykuł w jednej z gazet z roku 2009 - wydaje mi się, że chodziło o Wyborczą. Przesłanie tego artykułu: "Chcesz mieć dobrą pracę? Idź studiować budownictwo - w 2014r. będziesz miał pracę gwarantującą świetne zarobki". Studenci się nieźle nabrali.
Pozdrawiam.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.