Spis treści

Z początkiem lat 70. stołeczni inżynierowie ruchu ujednolicili dla Warszawy sposób oznakowania poziomego i to przeszło jako wzór dla całego kraju. Oczywiście poprzez ówczesne ministerstwo komunikacji, które  przejęło te rozwiązania, bo przecież wówczas nie było żadnych instrukcji i wzorów. Te rozwiązania powstały dzięki Wojciechowi Suchorzewskiemu, który informował, co dzieje się na świecie. - Takim pierwszym przykładem ówczesnych inżynierskich nowości jest zebra 50x50. Potem zaczęliśmy nią manewrować i na przykład zrobiliśmy szersze przejścia na przystankach tramwajowych, bo wtedy był taki przepis, że się przechodziło na chodnik całą szerokością jezdni. Poszerzona zebra umożliwiała takie przejście wysiadającym z pierwszych i drugich drzwi tramwaju – wspomina Jacek Dobiecki.

Dlaczego inżynieria ruchu akurat rozwijała się w Warszawie? Nie dlatego, że tu był największy ruch. Przecież Poznań w pewnym momencie osiągnął nawet wyższy poziom motoryzacji. - Otóż, Warszawa miała najwcześniej wprowadzone zarządzanie ruchem – już w 1959 roku. Paradoksalnie zaczęło się od tego, że po 1956 roku szukano stanowisk dla różnych ludzi. W 1959 r. powstał więc w Warszawie Oddział Bezpieczeństwa i Organizacji Ruchu Ulicznego (OBiORU), a naczelnikiem jego został kierowca z rządowej kolumny transportu. Do tego pracował tam między innymi zdemobilizowany z wojska sierżant, który zaczynał od zwracania przez megafon uwagi ludziom źle przechodzącym przez jezdnię, czy kontuzjowany w wypadku pilot znanego kierowcy rajdowego – wspomina Zygmunt Użdalewicz.

W tych quasistrukturach zarządzania ruchem musieli się odnaleźć inżynierowie nowego pokolenia i nowatorskiej dziedziny. Nie było to zresztą łatwe. - Kiedy kierownikiem Wydziału Komunikacji był Jerzy Brzostek, zatrudniano właśnie Antoniego Willima. I co się okazało? Przez pół roku nie dawano mu nic do pracy, bo był zagrożeniem dla zarządzającego ruchem naczelnika OBiORU. Dopiero jak Jacek Dobiecki przyszedł do Wydziału Komunikacji to go wziął do siebie. A kiedy ja przychodziłem do pracy - jako z kolei trzeci inżynier ruchu na Floriańskiej - Jacek nauczony już doświadczeniem, nie zatrudnił mnie w OBiORU, tylko w Oddziale Zaplecza Technicznego, gdzie zajmowałem się parkowaniem, taksówkami i obsługą warsztatów samochodowych, a równocześnie robiłem projekty małych modernizacji. Wtedy takie wybiegi musiały być stosowane – opowiada Zygmunt Użdalewicz.

W latach 70. warszawskich inżynierów ruchu rozproszono na etatach w sześciu różnych instytucjach. Ale nadal kierownictwo nad nimi pełnił Jacek Dobiecki. Instytucje te dawały etaty dobrowolnie, albo za pieniądze, czyli rozliczając się z Wydziałem Komunikacji. Na przykład Pracownia Zarządzania Ruchem z Biura Planowania Rozwoju Warszawy, która formalnie była przydzielona zastępcy dyrektora Wydziału Komunikacji, była opłacana z budżetu miasta. Ale były też etaty w Zarządzie Dróg Miejskich, w Dyrekcji Budowy Tras Komunikacyjnych, czy w Przedsiębiorstwie Budowy Sieci Cieplnych.

Zygmunt Użdalewicz – pracował w Ministerstwie Administracji i Gospodarki Przestrzennej, był w kierownictwie warszawskiego ZDM, obecnie prowadzi własną firmę.

- Po 80. roku zaczęto wyciągać różne sprawy i stwierdzono, że takie etaty przypominają fabryczne fuchy dla sportowców, które były ukrytą formą zapłaty za zawodowe uprawianie niby amatorskiego sportu. W tym momencie zaczęto burzyć służby inżynierii ruchu. A tu przecież nie było płacenia za prace w fabryce komuś, kto w niej nigdy nie był. Tylko to był wkład, na ogół firm miejskich w to, by na naszych ulicach było bezpieczniej – zaznacza Zygmunt Użdalewicz.

- Do stanu wojskowego jako inżynierowie ruchu pięliśmy się „w górę”. W stanie wojskowym (władza wojskowa została ustanowiona w Warszawie przed stanem wojennym, a prezydentem Warszawy został generał Dembicki) nastąpił „uskok” i spadła ranga inżynierów ruchu. I tak w latach 80. ludzie się rozpierzchli. Potem szukali się i to właśnie dało klimat do integracji środowiska inżynierów ruchu – zauważa Jacek Dobiecki.

 

Komentarze  
Mirek Mracek -Praha
0 #1 Mirek Mracek -Praha 2012-12-29 17:05
Jacku udej E-mail pro spojení můžeme komunikovat o dopravě a o životě-tvůj přítel Mirek
Cytować | Zgłoś administratorowi
Ryszard Dobrowolski
0 #2 Ryszard Dobrowolski 2016-02-19 15:53
Nic dziwnego, że mamy na drogach to co mamy, czyli znaki C-12 na skrzyżowaniach z wyspą lub w formie placu które w rozumieniu naszego PRAWA i Konwencji wiedeńskiej nie są "skrzyżowaniami o ruchu okrężnym". Dwie sprzeczne ze sobą dyspozycje na jednym obiekcie , gdyż dla jednych znak C-12 to znak RUCH OKRĘŻNY a dla drugich to amerykański znak RONDO.

Panowie inżynierowie ślepo i bezkrytycznie zapatrzeni w amerykańskie NOWOCZESNE? MODERN ROUNDABOUT ze znakami RONDO (nasz C-9 + A-7) o w całości traktowane prawem federalnym jako JEDNO SKRZYŻOWANIE o pełnym wyborze kierunków ruchu nie wiedzieli, że w USA RUCH OKRĘŻNY to TRAFFIC CIRCLE do dziś tak istniejący. Szukaliście daleko a prawda cały czas bez najmniejszej przerwy była we FRANCJI, nawet nie w Wielkiej Brytanii, gdyż tam nie stosuje się zasad RUCHU OKRĘŻNEGO. To własnie dzięki Drexlerowi i Panom zawdzięczamy ten bałagan i za wszelka cenę staracie się blokować normalność by na koniec swej kariery nie przyznać się do BŁĘDÓW z młodości. Pan Wierzchowski czyni to w MI na tyle skutecznie, że do dziś nie mamy polskiego tłumaczenia Konwencji wiedeńskiej w podpisanej przez Marka Belkę nowelizacji z 2006 roku. Tak napisano wprost, że znak RUCH OKRĘŻNY dotyczy "skrzyżowań o ruchu okrężnym" co oczywiste a nie skrzyżowań wg art. 2.10 prd. A ile wysyłanych pism nie dotarło do ministra? Teraz wysłałem PETYCJĘ i też nikt w MIiB jej nie zobaczy? http://mrerdek1.blogspot.com/2016/02/541-do-ministra-jerzego-szmita-pismo.html
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.