Spis treści

„Projektuj-buduj” nie jest panaceum na wszystkoPowszechnie system „projektuj–buduj” (Desing and Build) spotyka się z większą liczbą krytycznych głosów w stosunku do opinii argumentujących korzyści jego stosowania. Na pewno wynika to z obaw związanych z przerzucaniem ryzyka z inwestora na wykonawcę takiego kontraktu. Ponadto, na rynku polskim jest za mało praktycznych doświadczeń z wdrożenia tego systemu, dowodzących efektów tej metody.

Kiedy i czy warto korzystać z  systemu „projektuj-buduj”? W jakich inwestycjach on się sprawdza? Odpowiedzi na te pytania poszukiwano podczas panelowej dyskusji na konferencji „Infrastruktura Polska”, zorganizowanej w styczniu przez Cigno Consulting i Polski Kongres Drogowy.

Pierwsze w kraju wdrożenia systemu „projektuj–buduj” miały miejsce w chwili uruchomienia funduszy unijnych perspektywy budżetowej 2004-2006. Zasadniczą motywacją jego stosowania była możliwość włączenia kosztów projektowania do puli środków kwalifikowanych. Równocześnie system ten umożliwiał składanie wniosków aplikacyjnych oraz podpisywanie umów o dofinansowanie projektów bez konieczności posiadania pełnej dokumentacji technicznej oraz pozwolenia na budowę. Do wniosku o środki wystarczał program funkcjonalno-użytkowy i koncepcja projektu. Zdecydowanie przyspieszało to proces inwestycyjny.

Wykorzystanie unijnych funduszy nowej perspektywy budżetowej nadal stawia działania inwestorów pod presją terminów. Potrzeba przyspieszenia procedur przygotowania projektów jest więc istotnym argumentem przemawiającym za stosowaniem systemu „projektuj-buduj”.  - System ten ma usprawnić realizację inwestycji i takie są jego intencje. Ma skrócić czas przygotowań, co odbywa się poprzez przekazanie całego zadania jednemu podmiotowi. Barier w tym systemie jest jednak tyle, że poza oczekiwanym społecznie przyspieszeniem, istnieje wiele argumentów przeciw stosowaniu tego rozwiązania – zauważa Stanisław Żmijan, zastępca przewodniczącego Sejmowej Komisji Infrastruktury.

Kiedy więc stosować system „projektuj–buduj”? - Trudno na to pytanie odpowiedzieć wprost. Nie jest możliwe zwymiarowanie pewnych rzeczy tak, by stwierdzić, że w danym przypadku na pewno tak, w innym przeciwnie – zastrzega prof. Leszek Rafalski, dyrektor Instytutu Badawczego Dróg i Mostów.

Stosowanie tego systemu odnosi się do dwóch grup przedsięwzięć. Pierwszą są nowe projekty drogowe, drugą – zadania utrzymaniowe na sieci dróg. - W przypadku nowych inwestycji na pewno system „projektuj–buduj” będzie właściwy do zastosowania, kiedy zamawiający stwierdzi, że nie ma innej możliwości sprawnego wykonania całej procedury związanej najpierw z przygotowaniem projektu, a potem z realizacją budowy. Zatem woli oddać to jednemu wykonawcy, bądź konsorcjum, które zrealizuje projekt kompleksowo. Oczywiście, nie zgromadziliśmy jeszcze odpowiednio wiele doświadczeń, by w przypadku nowych inwestycji przekonywać, że warto ten system brać po uwagę – zastrzega prof. Leszek Rafalski.

Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.