W lutym br. opublikowano informacje o upadłości 54 polskich firm. To o 10% mniej niż przed rokiem. Firmy, które zniknęły z rynku zatrudniały według ostatnich dostępnych danych łącznie około 1200 osób, a ich liczony łącznie roczny obrót wynosił około 280 mln złotych. W budownictwie utrzymuje się niezła koniunktura (i niska liczba upadłości), ale zmienia się ich charakter: są to wyłącznie firmy wyspecjalizowane, np. w budowie dróg i kanalizacji oraz pracach towarzyszących.
Inna niż w poprzednich miesiącach była przyczyna ich upadłości. Oprócz płynności (niskie marże) był to też problem z popytem: znaczący, bo 45% w ciągu 3 lat, spadek obrotów. Obydwie te przyczyny wiązać można z postępującą w wielu branżach koncentracją, na której tracą lokalne podmioty.
Upadłości firm budowlanych nie są już, tak jak w ubiegłych latach, najliczniejsza grupą. Siedem takich przypadków to wynik zdecydowanie odbiegający od tego sprzed 2-3 lat (jest ich obecnie trzykrotnie mniej), ale nawet w tak skromnej grupie zauważyć można, że:
- upadały firmy budownictwa drogowego i prowadzące prace wodno-kanalizacyjne oraz wykończeniowe. Brak jest w tym gronie jeszcze tak licznych w ub. roku bankructw firm budownictwa ogólnego, a także innych prac wykończeniowych (np. elektrycznych),
- upadłości te skupione były w województwie śląskim i kujawsko-pomorskim,
- firmy te pod względem wielkości należały do dwóch kategorii: duże firmy regionalne (obrót około 30-50 mln złotych) oraz małe firmy (obrót 2-4 mln złotych).
Źródło: Euler Hermes