Myślę że jest to również wina zbyt małej ilości nadanych uprawnień - projektanci klepią każdy projekt jak leci, tak samo sprawdzający tak naprawdę tylko stemplują bez sprawdzania. Jeśli byłoby więcej wydanych uprawnień (przy czym egzamin sprawdzałby umiejętność myślenia i rozwiązywania problemów, a nie klepanie przepisów z pamięci) to myślę, że większa konkurencja wymogłaby na projektantach wzrost jakości.
Jeśli chodzi o wpływ liczby projektantów, to myślę że jest trochę inaczej. Według mnie jest ich wystarczająca ilość, a może nawet zbyt wielu (pamiętajmy że duża ilość uprawnień konstrukcyjno-budowlanych obejmuje w swoim zakresie także drogi, które dopiero po kilku latach zostały wyłączone jako odrębna specjalność).
Wg mnie największy wpływ na tak niski poziom wielu projektów mają:
1. brak fachowej kadry u zamawiających, co skutkuje przyjmowaniem tego co projektant przyniesie,
2. cena jako jedyne kryterium wyboru oferty,
3. po wygraniu przetargu w myśl zasady określonej w pkt 2 wykonywanie projektu przy jak najmniejszym nakładzie czasu, pracy, kosztów na mat. wyjściowe itp. na zasadzie "byle tylko przeszło przez administrację budowlaną" i "byle tylko zamawiający odebrał", patrz pkt 1.
Przyrost liczby projektantów nie wiele tu zmieni, być może jeszcze pogorszy poprzez dalsze zaniżanie cen na przetargach i nakręcanie mechanizmu opisanego powyżej.
Kluczowe jest zatrudnianie przez inwestorów odpowiednio wykwalifikowanej kadry (obowiązkowo uprawnienia, szkolenia, większa odpowiedzialność) i rozszerzenie kryteriów oceny ofert (w tym przetargi ograniczone). Niestety, poskutkuje to wzrostem kosztów (płace dla pracowników, ceny ofert), a to już jest, jak to mawiał Pawlak "niepolityczne".
