Szara rzeczywistość w branży drogowej.
Na wstępie napiszę, że jestem kierownikiem budowy z ponad 10 letnim stażem, pracuję w dużej firmie koncernowej działającej na rynku polskim. Temat znam od podszewki.
Powiem szczerzę, że próbowałem zainteresować tematem wielu ludzi, których temat powinien ich zainteresować Zresztą zagadnienia o których piszę, na pewno nikomu nie są obce, jednak jest bardzo ciekawe, że nikt o nich głośno nie mówi.
Wg moich obserwacji nasz kraj popada w coraz większy kryzys. Z dnia na dzień wszystko drożeje, zarobki od kilku lat stoją w miejscu.
Napiszę Państwu, co dokładnie wg mnie dzieje się na moim podwórku zawodowym.
Czy w naszym kraju nikt nie zastanawia się na Ustawą O zamówieniach publicznych? Do rzeczy.
W przypadku branży drogowej Inwestor decydując się na ogłoszenie przetargu na roboty drogowy, posiada informacje w postaci kosztorysu Inwestorskiego, jaki szacowany będzie koszt planowanego zadania. Dochodzi do przetargu, gdzie jedynym kryterium jest cena, otwierane są oferty i okazuje się, że przetarg wygrywa firma, która wycenia roboty na poziomie 50-70% wartości Kosztorysu Inwestorskiego. Wszyscy są zadowolenie, po w kasie pozostało 30-50% pieniędzy jakie chciano przeznaczyć na inwestycję. I to jest wg mnie bubel ustawowy, który dopuszcza takie sytuacje.
Wiedzą Państwo jak się w Polsce robi wyniki finansowe na budowie?
Po prostu, brutalnie rzecz ujmując, jak nie ukradniesz i nie oszukasz Inwestora, to za 50 – 70% wartości wyjściowej roboty nie wykonasz. Już na etapie przetargu, dyrekcja planuje, że firma , kierownik budowy ma oszukać Inwestora o kilka procent, np. poprzez zanizanie grubości poszczególnych warstw konstrukcyjnych, stosowanie materiałów o niższej jakości, itp. Bardzo popularne jest zakładanie duzych oszczędności na tzw. bitumicznych warstwach wyrównawczych. Tu można nakraść do 20-30% grubości warstwy. Należy z tym jak najszybciej skończyć , poprzez uregulowanie prawa przetargowego.
Po pierwsze należy stworzyć bazę cen, które w sposób realny określać będą wartość poszczególnych rodzajów robót (ceny materiałów są ogólnie znane i dostępne, nakłady na wykonanie prac są też do określenia). Na podstawie tej bazy, należy określić wartość planowanej budowy. Na etapie przetargu należy ustalić pułap np. na poziomie 80-120% wartości kosztorysowej roboty. Nazwałbym to „pułapem racjonalności”, którego przekroczenie lub niedoszacowanie powodowałoby wykluczenie firm z procedur przetargowych.
Dodatkowo firma występująca w przetargu, powinna wykazać się zaświadczeniem o zatrudnieniu ilości osób, adekwatnej do realizowanego zadania(np. żeby wykonać daną pracę należy mieć zatrudnionych konkretną ilość ludzi, wszystko jest do wyliczenia, to tylko czysta arytmetyka).
Wiedzą Państwo jak jest teraz?
Najczęściej firmy składają się z właściciela i rzeszy ludzi zatrudnionych na czarno. Jeżeli wymusilibyśmy na właścicielach firm, żeby wykazywali się oni, że zatrudniają pracowników w sposób uczciwy, wówczas na pewno, ograniczyłoby się szarą strefę zatrudnienia na czarno w budownictwie.
Jeżeli moje propozycję wprowadzone byłyby w życie, to na pewno nie byłoby problemów z terminami zakończenia prac na słynnych chińskich odcinkach autostrady A2.
Co dzięki takim zmianą zyskujemy:
1. Firmy wygrywają przetargi za realne, uczciwe pieniądze. Odbija się to na jakości prac, można budować w sposób uczciwy.
2. Ogranicza się szarą strefę zatrudnienia w budownictwie.
3. Wyklucza się z procedur przetargowych nieuczciwych wykonawców.
4. Ogranicza się barbarzyńskie sposoby konkurowania pomiędzy firmami, poprzez stosowanie cen dumpingowych.
5. Wszystko to powoduje, że polski budżet się bogaci dzięki uczciwie płaconym podatkom.
A co się dziej teraz w branży drogowej?
Na przetargach firmy wygrywaj roboty za 40-60% wartości Kosztorysu Inwestorskiego. Dochodzi do wewnętrznego wyniszczania się firm. Tu nie mówimy o zdrowej konkurencji, to co się dzieje teraz nie mieści się w granicach racjonalnego myślenia. Później, jakie mamy drogi każdy widzi, rozsypują się po trzech – pięciu latach.
No i niestety, następują zwolnienia i redukcje. Jak można tolerować fakt, że polscy inżynierowie, poprzez takie nieuczciwe praktyki pozostają bez pracy. Polskie drogi są w stanie katastrofalnym, czy polski rząd chce spowodować, że my wszyscy wyjedziemy do pracy na zachód?
Wg mnie kondycja w budownictwie świadczy o ogólnym stanie gospodarki danego kraju.
Czekam na dołączenie się do dyskusji.
Jak ktoś potrzebuje kontakt, proszę podać meila dopiszę