Z tego wykresu można wywnioskować, że wzrost był wynikiem braku zimy 2006/2007.
To samo można sprawdzić dla grudnia 2011. W 2010 nawaliło kupę śniegu a poprzednim chyba nawet płatek nie spadł. Jaki efekt? Wypadków o 74% więcej, zabitych o 152% więcej.
Proponuje dalej się zajmować statystykami, które pokazują tylko to, że światła nic nie dały. Lepiej przeczytać to co pisze Tom i logicznie odpowiedzieć sobie na pytanie:
PO JAKĄ CHOLERĘ KIEROWCY MAJĄ WALCZYĆ ZE ŚWIATŁEM SŁONECZNYM???
A nie jest czasem tak, że jak zimą było ciepło, to latem jest zimno i na odwrót. Zmierzam do tego, że statystyki w skali roku się kompensują zwłaszcza przy tak wielu czynnikach wpływających ma bezpieczeństwo. Chyba, że pojawi się nowy czynnik, tak jak w 2007 r.