Nowe wytyczne dotyczące GDDKiA to naukowy bełkot nie mający wiele wspólnego z prawidłowymi przepisami technicznymi.
Dodatkowo łamią one prawo unijne, ktore zobowiązuje, aby każdy kraj członkowski UE notyfikował tzw. krajowy dokument aplikacyjny (KDA), który przenosi ogólne wymagania z normy zharmonizowanej na dany rynek krajowy. EN 1317-5 jest normą zharmonizowaną, więc KDA powinien dotyczyć wszystkich dróg publicznych, a nie tylko dróg krajowych.
W sumie to należy się pochwała, że takie wytyczne w ogóle powstały. Ale powinny być przygotowane rzeteleni, a ich "wykonawcą" powinno być Ministerstwo Infrastruktury.
Ponieważ polskie przepisy nie definiują procedur związanych z przygotowaniem KDA - jest, tak jak jest.
Druga sprawa - szerokość pracująca wcale nie wymusza stosowania szerszego obiektu. O tym decyduje tzw. ugięcie dynamiczne, czyli w pewien sposób mierzony ślad koła.
Nowa aktualizacja do norm EN 1317-1/2 wprowadza jeszcze klasy wychyleń.
I jeszcze jedno - niestety o bezpieczeństwa zawsze będzie decydować czynniki ekonomiczne. Nawet bogate kraje, jak Austria czy UK nie stosują powszechnie barier H4b, ale tylko w sporadycznych przypadkach. W pasie dzielącym stosuje się najczęściej H2, bo z analiz ryzyka, bezpieczeństwa oraz kosztów - jest to rozwiązanie najbardziej optymalne.
Przed normą EN 1317-5 powszechnie stawiało się u nas bariery SP, które w wielu przypadkach zapewniały poziom N2. Wtedy nikt nie robił problemu, a teraz wszyscy podnoszą głos, że projektant wprowadza rozwiązania "zagrażające życiu", bo zamiast H4b zastosował np. H1... Litości...