nie trzeba mieć zadnych uprawnień do organizacji ruchu co nie zwalnia z obowiązku myslenia
dla przykładu
odległośc widoczności na wyprzedzanie a co za tym idzie długośc lini podwójnej ciagłej jest ustalana na podstawie rozporządzenia o znakach poziomych i pionowych tylko ze ta odległośc jest o połowę mniejsza niż tak z rozporzadzenia o warunkach technicznych
tak więc jak ktoś zmniejszy ją o połowę to gwarancja ze ludzie będą się zabijać tym bardziej ze odległość widoczności na wyprzedzanie nawet ta zredukowana to taka jak z rozporzadzenia o warunkach technicznych a nie to z warunków o znakach
tak więc więcej myslenia mniej urawnień
Panie Mamoń a czy spotyka Pan w Polsce kierowców dla których brak widoczności stanowi przeszkodę przy wyprzedzaniu? Nie mówiąc już o linii podwójnej ciągłej. Bo ja mówiąc szczerze rzadko takich ludzi spotykam. A dziś jadąc przepisowe 50km/h w terenie zabudowanym (droga lokalna, dość wąska, dużo domków i zjazdów), widziałem jak zbliża się do mnie z tyłu jakiś wariat. Wyprzedził mnie na zakręcie, jadąc około 2 razy szybciej ode mnie.
Przepisy przepisami, ale w Polsce kierowca wie lepiej co wolno i dlaczego wszystkie przepisy są bez sensu. Można zwiększać odległości na wyprzedzanie, zmieniać długości linii a nie będą się zabijać ani mniej ani więcej. Mniej dlatego nie, bo żaden przepis czy zmiana oznakowania nie wpłynie na zmianę stylu jazdy kozaków za kółkiem. Więcej też nie, bo już bardziej niebezpiecznie niż teraz jeździć się nie da.