Chciałbym prosić o poradę, gdyż dzisiejszy incydent, do którego doszło, a w szczególności jego skutki nie mają dla mnie najmniejszego sensu.Mam 19 lat, prawo jazdy od roku. Jechałem samochodem drogą gruntową w mieście ok. 30-40 km/h. W drodze były duże dziury, więc starałem się je omijać. Na początku nie zauważyłem jadącego z przeciwnej strony rowerzysty (było ciemno i jechałem po środku ulicy omijając dziury). Gdy go zobaczyłem (był ok. 10m przede mną) wykonałem gwałtowny manewr skrętu, żeby go ominąć, choć nie było to konieczne, bo spokojnie ominąłbym go jadąc płynnie. Nic się nie stało więc jechałem dalej. Mój kolega zobaczył, że rowerzysta zawrócił, więc zjechałem na chodnik, żeby dowiedzieć się o co chodzi i przeprosić za to, że może go wystraszyłem. Koleś około 30-40 lat zadzwonił na policję. Oni przyjechali po pół godziny! Ja wciąż czekałem, chociaż nie miałem takiego obowiązku (bo nic nie zrobiłem), ale chciałem wyjaśnić sprawę. Po tym jak przyjechali sprawdzili mnie alkomatem, jego nie. Mam 2 świadków całego zdarzenia, on ani jednego. Potraktowali mnie jak szczeniaka, ogólnie strasznie nierówno. Wcisnęli mi "spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym inne niż kolizja" -mandat 200 zł i 6 pkt. Następnie jak powiedziałem, że nie przyjmę mandatu zaczęli mówić, że jak tego nie zrobię to sprawa pójdzie do sądu i dla mnie koszty będą kilka razy wyższe. Chcę się odwołać od mandatu i proszę o jakąś poradę.