Projektanci czyniąc zadość warunkom technicznym są przekonani, że projektują bezpiecznie, a jednak ich realizacje czasem wpisują się na listę czarnych punktów. W pierwotnych „Wytycznych projektowania ulic” parametry dostosowane były do ukształtowania terenu (płaski, falisty i górski). Bielsko-Biała ze swoim specyficznym ukształtowaniem terenu boryka się w projektowaniu bezpiecznych chodników i ścieżek rowerowych pomiędzy przepisami a rozsądnym kompromisem.
Bielsko-Biała położona jest na wysokości 310 m n.p.m., ale najwyższy punkt w granicach administracyjnych miasta znajduje się na wysokości 1 117 m n.p.m. (szczyt góry Klimczok), a najniższy 265 m n.p.m. (Stawy Komorowickie). Miasto ma urozmaiconą rzeźbę terenu, na którą składa się przeszło 20 rozległych wzgórz i 18 gór. To oczywiście stanowi o atrakcyjności miasta, ale stwarza też drogowcom sporo problemów. Różnica wysokości najniżej i najwyżej położonej ulicy wynosi 440 m. Ulic w mieście jest 1 235. Część – siłą rzeczy – biegnie w dużych spadkach, niejednokrotnie znacznie przekraczających dopuszczalne.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami (rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z 2 marca 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie) dopuszczalne spadki dla jezdni wynoszą: przy V=50 km/h - 9%, przy V=40 km/h -10%, przy V= 30 km/h -12%. Pochylenie podłużne ścieżki rowerowej nie powinno przekraczać 5%. W wyjątkowych wypadkach dopuszcza się większe pochylenia, lecz nie większe niż 15%. Tolerancja ta pozwala na właściwe (zgodne z przepisami) zaprojektowanie ścieżki rowerowej prawie na każdej drodze, uważanej oczywiście za wyjątkową. Dla chodników dopuszczalne pochylenie wynosi 6% i już nie ma zapisu o sytuacjach wyjątkowych. Przy większych pochyleniach należy stosować schody lub pochylnie o maksymalnym spadku wynoszącym wprawdzie wyjątkowo nawet 10%, ale długość takich odcinków to maksymalnie 10 m i wtedy konieczne jest stosowanie 1,5 m spoczników, co niewiele poprawia sytuację. Natomiast schody czy wspomniane pochylnie i tak należy uzupełnić o pochylnie dostosowane do ruchu niepełnosprawnych.
Ten zasadniczy problem wynika z rozbieżności między niweletą jezdni i przylegającego chodnika. Rozwiązaniem jest prowadzenie chodnika zakosami, ale to z kolei wymaga znacznego terenu, którym miasto z reguły nie dysponuje. Wyjątkiem jest niedawno wybudowana ulica biegnąca w terenie rekreacyjnym (u podnóża Dębowca), gdzie zarządca drogi dysponował pasem terenu o szerokości 6 m i mógł wybudować chodnik o szerokości 2 m.
Wiele ulic w Bielsku (szczególnie w dzielnicach peryferyjnych) posiada przekrój drogowy o szerokości ok. 4,5 m (często jeszcze mniej). Biegną one w spadkach 12-15%. Po nich poruszają się, na wspólnej przestrzeni, pojazdy, rowerzyści i piesi. Przebudowa tych ulic zgodnie z przepisami jest niemożliwa. Cóż z tego, że wprowadza ona segregację ruchu, co zasadniczo zwiększa bezpieczeństwo, szczególnie pieszych, kiedy – teoretycznie – nie wolno tego zrobić (maksymalny spadek chodnika 6%!).
W ścisłym centrum miasta (stara zabudowa) ulice biegną często w spadkach ok.12% (bywa, że nawet 17% i więcej). Wyposażone są w chodniki bez schodów i pochylni, i jakoś funkcjonują.
Oczywiście, że 6% spadek gwarantuje komfort i bezpieczeństwo, ale kiedy ma się do wyboru pozostawienie istniejącej jezdni o szerokości 4 m ze wszystkimi użytkownikami (pojazd, pieszy, rower) i możliwość przebudowy drogi do szerokości jezdni 6 m z chodnikiem i ścieżką rowerową, raczej trudno uznać to nowe rozwiązanie jako zbyt niebezpiecznie. Poprawny, w myśl przepisów, byłby nowy przekrój drogowy: jezdnia + ścieżka rowerowa. Oczywiście jako przypadek wyjątkowy.
W opracowaniu „Trochę dobrych rad dla projektantów ścieżek rowerowych” Marcin Hyła przestrzega, że nachylenie podłużne niwelety nigdy nie może przekraczać 5%. Może należałoby zatem zastanowić się nad wprowadzeniem zmian formalno-prawnych umożliwiających zastosowania rozwiązań, które byłyby bezpieczne i równocześnie realne. Może pewnym wyjściem mogłoby być zastosowanie na chodnikach o większym spadku tylko poręczy? Takie rozwiązanie funkcjonuje w Bielsku i zdecydowanie lepiej jest oceniane przez użytkowników od schodów terenowych, które nie są rozwiązaniem wygodnym.
Kiedyś – przed wprowadzeniem warunków technicznych - funkcjonowały „Wytyczne projektowania ulic”, w których parametry dostosowane były do ukształtowania terenu (płaski, falisty i górski). Teraz projektanci czyniąc zadość warunkom technicznym są przekonani, że projektują bezpiecznie, a jednak ich realizacje czasem wpisują się na listę czarnych punktów.
Magda Drabik, INŻKOM Bielsko-Biała
Urszula Chmiel, Urząd Miasta Bielsko-Biała
1. ograniczenie uczestników ruchu do wyłącznie zmotoryzowanych - 1 punkt;
2. pochwałę projektowania tylko dla siebie, czyli przez pryzmat własnych błędów jako kierującego, do tego tylko samochodem - 1 punkt.
Niestety wyszło mi łącznie -1.
SIGMA
Może, jeśli nie ma miejsca na wygodny chodnik, uzasadnione jest pozostawienie wspólnej przestrzeni? Ze zdjęć nie wynika też, by na tych ulicach konieczna była wydzielona droga dla rowerów. Obsesja segregacji wszystkiego i wszędzie wcale bezpieczeństwu nie służy.
I drugie pytanie, dlaczego "rozsądny kompromis" ma dotyczyć pieszych użytkowników drogi, a nie zmotoryzowanych? Może dodatkowe miejsce należy pozyskać zamieniając drogę na jednokierunkową albo stosując węższe pasy ruchu, a nie kosztem komfortu użytkowania chodnika?