Spis treści

- Ograniczenie czy eliminacja ruchu samochodowego w centrach oznacza zmianę funkcji tych obszarów.

- Jako klasyczny przykład zmian w podejściu do funkcji obszarów zabytkowych jest Mały Rynek w Krakowie. Przypomnę, że jeszcze trzy lata temu był tam parking. W wyniku przeprowadzonej rewitalizacji powstała atrakcyjna przestrzeń publiczna, w której organizowane są wystawy plenerowe i koncerty, oraz miejsce gdzie można spacerować bądź spokojnie posiedzieć w ogródku kawiarnianym. Zmiany również zostały zaplanowane dla krakowskiego Placu Szczepańskiego. Po remoncie ma on stać się właśnie miejscem imprez plenerowych. Dzięki temu w przestrzeni Krakowa jego Rynek Główny stanie się „salonem”, w którym nie będzie już hucznych koncertów, natomiast na Placu Szczepańskim powstanie miejsce dla imprez masowych, popularnych. Programowanie rozwoju miasta i jego transportu polega więc na tym, by jego centrum żyło. Chodzi o to, by nie powstawała sytuacja, kiedy centrum żyje wyłącznie w ciągu dnia, wtedy, gdy czynne są biura i punkty handlowe. W tym przypadku trzeba też pamiętać, że wprowadzane restrykcje dla samochodów muszą być zdrowo-rozsądkowe. Śmiałe mogą być one tylko na pewnym etapie. Jednak co do zasady nie mogą prowadzić do tego, że życie centrum zacznie zamierać.

Trzeba jeszcze popatrzeć na tę sytuację od innej strony. Wiadomo, że centrum Krakowa był zawsze Rynek Główny, który tętnił życiem. Ale są miasta, które takiego centrum nie posiadały. Na przykład Kielce dopiero je kształtują. Zatem, aby centrum stało się atrakcją musi być wyeliminowany ruch samochodów. Ale też nie może to doprowadzić, że będzie obszarem do którego trudno dojechać. Tak więc istotny jest zdrowy rozsądek w ograniczaniu ruchu samochodowego. Pamiętać też należy, że jeżeli wprowadzamy jakieś restrykcje dla samochodu to równocześnie w to miejsce natychmiast należy wprowadzić komunikację zbiorową, czyli rekompensatę. Trzeba dać możliwość dojechania do centrum czymś innym niż samochód osobowy.

W zmianie nawyków komunikacyjnych ważnym etapem, niestety niedocenianym w żadnym polskim mieście, jest uświadomienie ludziom, że jazda tramwajem czy autobusem nie jest tylko dla grup społecznych socjalnie słabiej uposażonych. Jest dla wszystkich! Nie zapomnę, jak byłem w Dreźnie i zobaczyłem panie w eleganckich, wieczorowych toaletach jadące tramwajem do Opery Sempera. I to nie stanowiło dla nich żadnej ujmy na honorze. Ba, po spektaklu nie rodzi to problemu z umawianiem się w towarzystwie kto wypije lampkę wina, a kto nie, bo musi prowadzić samochód. A więc przełamanie dotychczasowego wizerunku naszej komunikacji publicznej jako środka dla ubogich jest poważnym wyzwaniem.

- Właśnie, w miastach na Zachodzie obserwujemy coś, co dla nas jest pewnym ewenementem, a tam czymś naturalnym i normalnym. Chodzi o panów w garniturach i panie w garsonkach, którzy samochodami podjeżdżają do podmiejskich stacji i wsiadają do kolejki, następnie przesiadają się do metra, autobusu czy tramwaju. W ten sposób odbywają podróże do i z pracy. U nas mamy do czynienia dopiero z początkami tego rodzaju zachowania komunikacyjnego. Biorąc pod uwagę proces, jaki przeszły miasta Zachodu w umacnianiu tego stylu podróży, na jakim etapie my się znajdujemy i ile jeszcze czasu trzeba, by zmienić nasze nawyki komunikacyjne?

- Określenie miejsca w tym procesie jest różne dla poszczególnych naszych miast. Generalnie trzeba stwierdzić, że jesteśmy społeczeństwem świeżo zmotoryzowanym lub, określając inaczej”, świeżo „zakochanym” w samochodach. Natomiast w niektórych miastach, w których problemy komunikacyjne są coraz większe, ich społeczności zaczynają się już buntować wobec korków. Tak więc niektórzy stwierdzają, że mają dość i zastanawiają się nad zrezygnowaniem z podróży samochodem. Typowym przykładem takiej reakcji jest Warszawa. Tam już skutecznie sprawdza się system „Parkuj i jedź” (P+R), a więc model podróży polegający na pozostawianiu samochodu na parkingu ulokowanym na obrzeżu i przesiadaniu się do metra czy tramwaju. Nawet okazało się, że zapotrzebowanie na takie miejsca parkingowe przerosło oczekiwania władz samorządowych. Te parkingi są przecież dopiero w początkowej fazie użytkowania, a już są w pełni wykorzystane. A więc może doceńmy też zdrowy rozsądek mieszkańców miast w planowaniu i szacowaniu czasu podróży. Obserwuję na przykład w Krakowie, że część osób samorzutnie już kreuje podobne zachowania, czyli pozostawiają samochody na parkingach przy hipermarketach i udają się dalej, do miasta już komunikacją publiczną. Czynią to z dwóch powodów. Po pierwsze – jadą szybciej, bo nie stoją w korku pojazdów, po drugie – nie mają problemu z zaparkowaniem w centrum. Oczywiście, do wypracowania takiego zachowania przyczyniły się też opłaty za parkowanie. Poprzez „kieszeń” następuje więc uświadomienie obywatelom pewnych faktów.

Trzeba też zwrócić uwagę na rolę public relation. Chodzi o to, by przewoźnicy wykorzystując narzędzia PR przekonali, że komunikacja publiczna nie jest niczym złym. A nie jest to już takie trudne. Proszę zwrócić uwagę, że sami potrafimy się dziwić będąc na Zachodzie, że tam zdarzają się przestarzałe modele autobusów bądź na linii tramwajowej kursuje zdezelowany tabor. Bo na naszych ulicach coraz powszechniejszy jest widok nowych i nowoczesnych pojazdów komunikacji publicznej. Czyli mamy pryzmat do postrzegania naszej komunikacji i budowania dla niej akceptacji. Nasza komunikacja publiczna przecież już dysponuje nowoczesnym taborem, którym podróż jest w miarę komfortowa.

Rola władz miast natomiast polega na tym, że jeśli w swoich politykach transportowych zadeklarowały rozwój komunikacji zbiorowej, to niech rzeczywiście tak działają i to nie tylko poprzez zakup nowych pojazdów, ale również poprzez wprowadzanie takich rozwiązań, które usprawniają ruch tej komunikacji. Nic nie przyniesie bowiem posiadanie na przykład nowoczesnych autobusów, skoro odstrasza od podróżowania nimi grzęźnięcie w korkach. Owszem, pasażer uzna, że jedzie przyjemniej, ale dalej nie zyskuje żadnych korzyści w oszczędności na czasie podróży.

- Dziękuję za rozmowę.

Agnieszka Serbeńska

Komentarze  
Gość
0 #1 Gość 2010-04-26 22:10
Dziękuję za taki artykuł-wywiad i proszę o więcej. świadomość środowiska na takie potrzeby kształtowania transportu i co za tym idzie - miast, jest bardziej niż potrzebna.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.