parkingMiejsce parkingowe w pobliżu domu lub pracy to coraz częściej obiekt pożądania kierowców, którzy, chcąc zaparkować, muszą czasem przejechać wiele dodatkowych kilometrów, tracąc czas i nerwy na poszukiwania. Dawno minęły już czasy, gdy na pustych osiedlowych parkingach dzieci mogły grać w piłkę. Teraz nie tylko miejsca postojowe, ale każdy skrawek ulicy i chodnika, na którym nie postawiono zakazu, zajmują samochody. Wygląda to tak, ponieważ parkowanie wciąż nie jest pełnoprawnym składnikiem systemu transportowego.

- Szeroko rozumiana polityka parkingowa w zasadzie do połowy XX wieku nie istniała – poinformował dr hab. inż. Andrzej Szarata, prof. PK, podczas VIII Międzynarodowej Konferencji Naukowo-Technicznej „Polityka parkingowa w miastach”. – Dopiero w latach 70. dostrzeżono ten problem.

I to co w latach 70. działo się w Europie zachodniej, obecnie ma miejsce w Polsce. Liczbę samochodów w naszym kraju szacuje się już na około 20 mln. To oznacza, że połowa z nas posiada własny pojazd, ale także to, że systematycznie pogarszają się warunki ruchu, zwłaszcza w śródmieściach. Ale czy rozwój społeczny i gospodarczy miast musi się wiązać z korkami, hałasem, zanieczyszczonym powietrzem i wypadkami? Niekoniecznie, tylko, że polityka transportowa pociąga za sobą podejmowanie trudnych i niepopularnych decyzji, których władze starają się unikać, np. ograniczenia ruchu, pobieranie opłat itd.

- Parkowanie nie jest tylko okolicznością procesów transportowych, ale jest częścią polityki transportowej – dodał Jan Friedberg – Często parkowanie jest „dorabiane” do projektu budynku, centrum miasta, czy innych inwestycji. A przecież jest zintegrowanym elementem systemu transportowego. Utrudnieniem jest fakt, że w polskim prawie parkowanie nie jest ujęte jako funkcja publiczna.

Zdaniem Jana Friedberga, jeśli potraktujemy parkowanie jako część systemu transportowego, to nie można oddzielnie planować i projektować różnych elementów, bo one wzajemnie na siebie oddziałują.  Nie można budować wielkich centrów handlowych czy osiedli mieszkaniowych bez parkingów, bo to po prostu na dłuższą metę nie ma sensu.

- W zrównoważonym transporcie każdy element w systemie powinien być dobierany na zasadzie równowagi, a nie tak, że najpierw zrobimy jedno, później drugie, a potem będziemy się starać jakoś to połączyć – wyjaśnił Jan Friedberg.

Zagrożeniem jest fakt, że decyzje o inwestycjach są w dużej mierze polityczne, nie poparte badaniami ani analizami. Władza wie lepiej niż eksperci i mieszkańcy. Politycy uważają, że mają prawo podejmować decyzje bez stosownych analiz, a żadne przepisy im tego nie narzucają.

Dawniej istniało coś takiego jak normatyw parkingowy, tzn. określenie liczby miejsc parkingowych na liczbę mieszkańców, przypomniał Jan Friedberg. Obecnie można to uwzględnić w studiach zagospodarowania przestrzennego i w planach miejscowych, ale nie trzeba. Nie brakuje więc dziwnych inwestycji, w których wcale nie przewiduje się parkingów, albo są one niedostosowane do potrzeb.

Nieporozumieniem jest też to, że stawki opłat parkingowych w strefach ustala parlament, a nie samorząd. Nie można ich zatem zmieniać ani różnicować. To niesprawiedliwe w stosunku do pasażerów komunikacji publicznej, których takie przepisy nie chronią – miasta mogą podnosić opłaty za bilety, ale za parkowanie w SPP już nie.

Ilona Hałucha

(na podstawie informacji z VIII Międzynarodowej Konferencji Naukowo-Technicznej „Polityka parkingowa w miastach”, która odbyła się 16-17 listopada br. na Politechnice Krakowskiej)

Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.