W Gdańsku w ramach prowadzonego przez Zarząd Dróg i Zieleni programu weryfikacji znaków drogowych usunięto z ulic na przestrzeni ostatnich trzech lat 6 335 znaków (stan na kwiecień 2013 roku). Blisko 30% wszystkich znaków pionowych w Gdańsku! Odbyło się to oczywiście w zgodzie z „czerwoną książką” z tą jednak różnicą, że czytano ją nie w taki sposób, żeby udowodnić, że trzeba ustawiać wciąż nowe znaki, ale że można zdjąć wiele takich, które powielają ogólne przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz zabezpieczają przed pseudozagrożeniem bezpieczeństwa ruchu drogowego, którego wystąpienie jest statystycznie rzadsze niż zniszczenie czy unieczytelnienie samego znaku ostrzegającego przed nim. Pora na przykłady działań jakie Gdańsk podjął, aby zminimalizować znaki drogowe w mieście.

Znaki ostrzegawcze to prawdziwe pole do popisu dla likwidatorów znaków drogowych. Chyba w żadnej innej grupie znaków nie można odnieść tak spektakularnych sukcesów jak właśnie w tej. Dlaczego? Bo w naszym kraju znaki ostrzegawcze bardzo dawno przestały ostrzegać, a zaczęły informować. Nic prostszego jak przywrócić im ich pierwotne znaczenie. Wymaga to dużej odwagi ze strony projektantów i zarządzających ruchem, ponieważ to oni muszą odpowiedzialnie wskazać, co stanowi zagrożenie, a co niekoniecznie. Trudne zadanie, ale przecież od tego oni są. Spójrzmy na kilka z nich:

A-7 „...ustąp pierwszeństwa umieszcza się na drodze podporządkowanej przed skrzyżowaniem z drogą z pierwszeństwem. Znak A-7 może być umieszczany także w innych miejscach przecinania się kierunków ruchu, gdzie obowiązek ustąpienia pierwszeństwa wynika z przepisów ustawy – Prawo o ruchu drogowym (wyjazd z obiektów)…”. Warto zwrócić uwagę na podkreślony zwrot „może być”. Może to wcale nie znaczy, że musi. Wcale nie oznacza to, że wyjazd z lasu, stacji paliw, garażu podziemnego czy zjazdu trzeba oznakowywać znakiem A-7. Nie trzeba. Kwestia tego oznakowania leży w gestii zarządzającego ruchem na drodze. Warto również pamiętać, że zgodnie z art. 17 Prawa o ruchu drogowym „…Włączanie się do ruchu (…) przy wjeżdżaniu: na drogę z nieruchomości, z obiektu przydrożnego lub dojazdu do takiego obiektu, z drogi niebędącej drogą publiczną oraz ze strefy zamieszkania…”. Jest to oczywiste nawet bez znaku A-7. Dlatego w Gdańsku nie oznakowujemy tymi znakami wyjazdów ze stref ruchu (D-52/53), dróg wewnętrznych (D-46/47), stref zamieszkania (D-40/41) czy wyjazdów z obiektów przydrożnych.

Warto też przyjrzeć się absurdalności bezkrytycznego stosowania przepisu umieszczania znaku po prawej i lewej stronie wlotu jednokierunkowego, co mówi „czerwona książka”. Czasem po lewej oznacza jednocześnie po prawej, a nie jest to wcale mniej czytelne.

Jedno z dużych polskich miast. Tu nie ma wątpliwości, kto jest podporządkowany.

A-11a „…próg zwalniający umieszcza się przed zastosowanymi na jezdni progami zwalniającymi…”. Warto zacytować jeszcze zapis z rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lica 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych „…Znak B-43, określający dopuszczalną prędkość mniejszą lub równą 30 km/h, oznacza ponadto, że umieszczone w strefie urządzenia i rozwiązania wymuszające powolną jazdę mogą nie być oznakowane znakami ostrzegawczymi....”. Czapki z głów przed autorem tego zapisu, który pojawił się w rozporządzeniu w 2002 roku. Oznacza to możliwość likwidacji wszystkich znaków A-11a w strefach TEMPO 30, jak również w strefach zamieszkania. Na czym polega wielkość (nie bójmy się użyć tych słów w tym przypadku) tego zapisu. Jest to jeden ze stosunkowo niewielu punktów, w których pokazuje się specjalny charakter obszarów, gdzie określony powinien zostać priorytet ruchu niechronionych uczestników. Zastanówmy się dla kogo były te znaki? Czy dla tych, którzy jadą 30 km/h? Nie. Oni bez problemu przejadą przez próg, albo dostosują swoją prędkość do realnej potrzeby. Te znaki są dla tych, którzy prędkość przekraczają. Oni zostają ostrzeżeni, że w tym konkretnym miejscu muszą zwolnić, a po jego minięciu „hulaj dusza piekła nie ma”, do następnego ostrzeżenia. Niestety ochrona piratów drogowych ciągle jest na porządku dziennym. W każdym bądź razie my w imieniu miasta Gdańsk składamy bardzo serdeczne podziękowania dla autora cytowanych wyżej zapisów rozporządzenia. Dzięki niemu w Gdańsku żaden próg, szykana czy inna forma fizycznego uspokojenia ruchu w strefach TEMPO 30 nie jest oznakowana znakami ostrzegawczymi.

Gdańsk - samochód przejeżdża przez próg na ul. Startowej

A-12a,b,c „…stosuje się w celu ostrzeżenia o zbliżaniu się do zwężenia jezdni, które może być niebezpieczne dla kierujących…”. Nie ma co kopiować treści z poprzedniego punktu, ale można byłoby przepisać to słowo w słowo.
A-16 „… przejście dla pieszych umieszcza się przed wyznaczonymi na drodze przejściami dla pieszych w przypadkach, gdy może nie być widoczne odpowiednio wcześnie przez kierujących pojazdami lub ze względów bezpieczeństwa konieczne jest ostrzeżenie o przejściu. Znaki A-16 umieszcza się przed przejściem dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej na drodze, na której prędkość wynosi powyżej 60 km/h, a przy innej prędkości – przed przejściami bez sygnalizacji świetlnej wyznaczonymi pomiędzy skrzyżowaniami…”, a później jest nieszczęsne odwołanie do sposobu oznakowania przejść. My natomiast, czytamy ten zapis w taki sposób, aby ostrzegać tam gdzie jest taka konieczność, a nie informować i skoro wskazuje się, że znak ten powinien stać przed przejściami bez sygnalizacji świetlnej to tam, gdzie jest sygnalizacja świetlna nie jest potrzebny. W związku z tym w Gdańsku w takich miejscach go po prostu nie ma.

A-21 „… tramwaj stosuje się jeżeli tory tramwajowe przecinają drogę w takim miejscu lub w taki sposób, że kierujący pojazdami mogą nie zorientować się dostatecznie wcześnie o istnieniu torów lub o ich przebiegu…”. Prawdę mówiąc to w Polsce zawsze tory tramwajowe przecinają drogę w takim miejscu lub w taki sposób, że kierujący pojazdami mogą nie zorientować się dostatecznie wcześnie o ich istnieniu. Trudno znaleźć przykład, żeby jakikolwiek przejazd tramwajowy nie był oznakowany. W Gdańsku trafił się nawet pan projektant, który postanowił ustawić znaki A-21 przy każdym wyjeździe z posesji na jednej z ulic, gdzie następowało przecięcie tych zjazdów z torowiskiem. Trudno było owego projektanta przekonać, że o czym jak o czym, ale o tym, że mieszka się w sąsiedztwie torowiska tramwajowego można się przekonać bez problemu bez znaków drogowych. Wygrał autorytet organu zarządzającego ruchem wyrażający się słowami „uzgadnia się negatywnie”. Niestety czasem inaczej się nie da.

A-29 „…sygnały świetlne stosuje się w przypadkach, gdy ruch kierowany jest za pomocą sygnalizacji świetlnej w miejscu, w którym kierujący może się tego nie spodziewać…”. Jeden z najbardziej frapujących znaków na naszych ulicach. Patrząc na liczbę ustawionych tego typu znaków czasem wydaje się, że sygnalizacja świetlna jest to ostatnia rzecz jakiej można się spodziewać w dużym mieście. Zresztą znak ten charakteryzuje się również tym fenomenem, że zdarzają się wcale nie rzadkie sytuacje, że obiekt, którego ostrzeżenie dotyczy jest dużo wcześniej widoczny niż samo ostrzeżenie. Dlatego też znaki A-29 w Gdańsku to prawdziwa rzadkość.

Anna Grzonkowska
Tomasz Wawrzonek
Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku

Czy z „czerwoną książką” może być mniej znaków? (I) Gdańsk redukuje liczbę znaków
Czy z „czerwoną książką” może być mniej znaków? (III) Znaki zakazu i nakazu
Czy z „czerwoną książką” może być mniej znaków? (IV) Znaki informacyjne

 

Komentarze  
Max
+1 #1 Max 2013-07-02 11:43
"Wygrał autorytet organu zarządzającego ruchem wyrażający się słowami „uzgadnia się negatywnie”. "

Czy można prosić autora o wyjaśnienie - o jaki autorytet chodzi ?? Bo ja zrozumiałem tylko narzucanie projektantowi woli zarządcy drogi, tak często spotykane w naszej rzeczywistości ;)
Co jak co, ale projektant nie uważa za autorytet osoby pracującej w zarządzie dróg, ponieważ ona nigdy wcześniej (w ok.90% przypadków) nic nie zaprojektowała, ani wybudowała. Chyba to jest zrozumiałe.

(abstrahując oczywiście od przytoczonego przykładu oznakowania zjazdów)
Cytować | Zgłoś administratorowi
Zdzich
+2 #2 Zdzich 2013-07-02 20:34
Wcale nie dziwię się, że zarządzający ruchem narzuca projektantowi organizacji ruchu drogowego swoją wolę. Ponieważ projektantem może być Pan kucharz lub Pani stomatolog to cała odpowiedzialność spada na zarządzającego ruchem. Często bywam w sądzie jako biegły i ani razu (0) nie zdarzyło się, aby na rozprawę był wezwany projektant organizacji ruchu drogowego, a zarządzający ruchem to standard.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Jotgie
+2 #3 Jotgie 2013-07-02 20:57
Takich przykładów jest mnóstwo! Ale należałoby jeszcze uporządkować ograniczenia prędkości. Kiedyś byś świetny przepis o stopniowaniu prędkości minimum co 20 km/h więc przy ograniczeniu do 50km/h w mieście mogły stać tylko 30km/h lub 70 km/h. Analogicznie poza miejscowościami - przy 90km/h mogły stać ograniczenia 70km/h lub podwyższenie do 110 km/h. Dodam, że takie stopniowanie się u nas stosuje! Na autostradach i ekspresówkach.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Gdański_potwór
-2 #4 Gdański_potwór 2013-07-03 11:37
Dzięki niemu w Gdańsku żaden próg, szykana czy inna forma fizycznego uspokojenia ruchu w strefach TEMPO 30 nie jest oznakowana znakami ostrzegawczymi.

Do Autora: Proponuję się przejechać w zimę po nieoznakowanych progach zwalniających - po to stosujemy oznakowanie pionowe, szczególnie na uliczkach osiedlowych, których ZDiZ nie odśnieża.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Max
-1 #5 Max 2013-07-04 21:30
Oczywiście, to prawda. Ale w takim razie, autor referatu niech nie zrzuca winy na projektanta, ponieważ on nie ma nic do gadania. Liczy się tylko i wyłącznie decyzja zarządzającego ruchem. A efekty widzimy na ulicach.

P.S. Osobą decyzyjną u zarządzającego ruchem tez może być Pan stomatolog albo Pan kucharz. Mam nieodparte wrażenia, że w wielu przypadkach tak jest ;)



Cytuję Zdzich:
Wcale nie dziwię się, że zarządzający ruchem narzuca projektantowi organizacji ruchu drogowego swoją wolę. Ponieważ projektantem może być Pan kucharz lub Pani stomatolog to cała odpowiedzialność spada na zarządzającego ruchem. Często bywam w sądzie jako biegły i ani razu (0) nie zdarzyło się, aby na rozprawę był wezwany projektant organizacji ruchu drogowego, a zarządzający ruchem to standard.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.