Raport stowarzyszenia Mobilne Miasto ujawnia skalę kryzysu rowerów miejskich w Polsce: miniony rok przyniósł powszechne, dwucyfrowe spadki wypożyczeń. Spadkowy trend tworzy niepokojący kontekst dla oczekiwanych strategicznych rozstrzygnięć wobec przyszłości bikesharingu w Krakowie, Trójmieście i Warszawie. Biznes i władze miast muszą wykorzystać rozpoczynający się sezon 2020 do analizy przyczyn tego zjawiska i wyciągnięcia wniosków na kolejne lata.
System publicznego roweru miejskiego obecny jest w Polsce w aż 100 miastach. Łącznie dostęp do tej usługi w swoim miejscu zamieszkania ma ok. 12 mln osób, którym służyło w minionym sezonie ponad 26 tys. jednośladów. Liczba zarejestrowanych użytkowników rowerów w całym kraju przekroczyła 2,6 mln.
Te dane pokazują imponującą pozycję, jaką współdzielony miejski rower wyrobił sobie w Polsce w ciągu niespełna dekady. Po latach rozwoju i rekordów wydaje się cieszyć niesłabnącą popularnością. To jednak już tylko pozory.
Raport „Ostre hamowanie roweru miejskiego”, opublikowany przez stowarzyszenie Mobilne Miasto, pokazuje, że bikesharing znalazł się w kryzysie. Mobilne Miasto wzięło pod lupę 15 największych systemów roweru miejskiego w kraju. Wyniki za ubiegły sezon są uderzające.
Aż 87 proc. badanych systemów zanotowało zmniejszenie liczby wypożyczeń - średnio w tej grupie aż o 19 proc. W największym polskim systemie, warszawskim Veturilo, złożonym z 5,5 tys. rowerów, wypożyczenia spadły o 18 proc. - i to pomimo zwiększenia o 3 proc. liczby oferowanych pojazdów. W niektórych miastach spadki przekraczają 30 proc.
Wszystkie badane systemy zanotowały spadek efektywności, czyli liczby wypożyczeń w przeliczeniu na jeden oferowany pojazd. Wyniósł on średnio aż 24 proc.
Skąd ta zadyszka?
- Rower miejski przyczynia się do rozwoju zrównoważonego transportu, czystszego powietrza i rozładowania ruchu w miastach. Ale wyraźnie widać, że coś się zatarło. Nie można wypierać faktów – mówi Adam Jędrzejewski, założyciel i prezes Mobilnego Miasta, zrzeszającego kilkanaście firm z branży shared mobility.
Sytuacja ta tworzy kontekst dla oczekiwanych w tym roku strategicznych rozstrzygnięć, co do przyszłości bikesharingu w trzech wielkich polskich miastach. Problemy biznesowe operatorów spowodowały, że od jesieni bez roweru miejskiego pozostają Kraków i Trójmiasto. W tym roku zdecyduje się kształt systemu dla Warszawy - jednego z największych w Europie. Nie dalej jak w ubiegłym tygodniu, władze Krakowa ogłosiły dialog techniczny w sprawie nowego bikesharingu w tym mieście, a władze stolicy – przetarg na operatora systemu na lata 2021-2028.
Jakie są przyczyny spadków?
Raport Mobilnego Miasta rozważa kilka hipotez. Jedna z głównych – pojawienie się oferty elektrycznych hulajnóg na minuty – nie znajduje jednak wprost potwierdzenia w danych. Wśród innych opcji są m.in. zbyt powolny przyrost infrastruktury rowerowej w miastach, obawy rowerzystów o bezpieczeństwo, zniechęcająco niska jakość systemów roweru miejskiego czy niewydolne postępowania przetargowe.
Jakub Giza, dyr. ds. Rozwoju Systemów Rowerowych Nextbike Polska S.A. (największego operatora bikesharingu w Polsce), wskazuje jeszcze jedną możliwość. - Pamiętajmy, że część osób po 1-2 latach korzystania z roweru publicznego zdecydowała się na zakup własnego jednośladu. To naturalny kierunek zmian i rozwoju świadomości społecznej, ma jednak wpływ na ograniczenie używania rowerów publicznych. Ale potencjał rozwoju wciąż jest – mówi Giza.
- Z początkiem marca wystartował nowy sezon. Samorządy i operatorzy muszą bacznie obserwować sytuację, śledzić poziom wypożyczeń i szukać odpowiedzi na pytanie, z czego wynikają ewentualne dalsze spadki. Jest ona ważna nie tylko dla biznesu bikesharingu, lecz przede wszystkim dla przyszłości transportu i jakości życia w miastach – mówi Adam Jędrzejewski.
Raport dostępny jest na:
http://mobilne-miasto.org/wp-content/uploads/2020/03/Mobilne_Miasto_raport_bikesharing_final.pdf
Źródło: informacja prasowa