edroga178W Polsce mamy do czynienia z kryzysem urbanizacyjnym. Zdaniem architekta Adama Kowalewskiego, pokutuje błędna teza, że planowanie przestrzenne utrudnia inwestowanie. To absurdalne stwierdzenie, bo planowanie przestrzenne jest jednym z ważniejszych zadań państwa. – Głównym problemem jest wadliwe prawo – stwierdził ekspert podczas debaty „Czy planowanie przestrzenne da się naprawić?”. – Bariery prawne powinny zapobiegać bardzo złym działaniom w przestrzeni, tak jak się to dzieje w krajach zachodniej Europy.

 

Tymczasem polski model „uspołecznił koszty i sprywatyzował zyski”. Państwowa Akademia Nauk przeprowadziła badania, z których wynika, że roczne koszty chaosu przestrzennego to ok. 84 mld zł! Wiąże się to z transportem, rynkiem nieruchomości, szkodami środowiskowymi itd. Duża część nowej zabudowy ma niski standard, bez dostępu do usług czy komunikacji zbiorowej. Domy w Polsce budowane są gdziekolwiek, najczęściej pojedynczo powstają wzdłuż dróg.

Od początków cywilizacji za budowę miast odpowiedzialni byli rządzący. I to oni, również dziś w Polsce, odpowiadają za kryzys planowania, chaos przestrzenny i ogromne związane z tym koszty społeczne. A naprawa planowania przestrzennego wymaga niestety ograniczenia wolności zabudowy i znacznej modyfikacji tzw. wuzetek. Żaden rząd do tej pory się tego nie podjął. Do zmian muszą się także przyczynić samorządy, a nie wszystkie mają na to ochotę. Tymczasem przykład krajów rozwiniętych pokazuje, że planowanie przestrzenne jest nie tylko opłacalne, ale i konieczne.

- Wyjściowym warunkiem do zmian jest akceptacja społeczna – podsumował dr Adam Kowalewski, architekt, członek Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju PAN. – Bez akceptacji społecznej nie będzie decyzji politycznych.

50% inwestycji w Polsce jest realizowana poza terenami zaplanowanymi na podstawie wuzetek, czyli decyzji administracyjnych. Polska wuzetka jest karykaturą niemieckiego prawa, gdzie dotyczy ona wyłącznie zabudowy plombowej, kiedy funkcja terenu jest oczywista. Tymczasem w Polsce jest ona nadużywana, z dobrego instrumentu – z powodu nieokreślonego prawa – powstała prawdziwa plaga.

Rządzący mają za zadanie m.in. dbać o jakość siedzib ludzkich, zwłaszcza miasta, w których żyje coraz większy procent populacji. Estetyka i ład przestrzenny są w nich ważne nie tylko ze względu na samopoczucie, ale również zdrowie i pieniądze. Osoba, która wybuduje dom lub kupi mieszkanie w takim niesprzyjającym, chaotycznym otoczeniu, przez całe lata „płaci” za tę decyzję w przeróżny sposób – tracąc czas i pieniądze na dojazdy do pracy, szkoły, sklepów, ośrodków kultury czy rekreacji.

- Te koszty są przerzucane w 100 proc. na klientów – powiedziała Agnieszka Nowak z „Zielonego Mazowsza”.

- W administracji publicznej powinien powstać sprawny i efektywny system aktów prawnych, w oparciu o które podejmowane byłyby decyzje przestrzenne, zarówno na poziomie krajowym, jak i regionalnym – powiedział Igor Zachariasz, prawnik z Uczelni Łazarskiego.

Koncepcja Przestrzennego Zagospodarowania Kraju jest dokumentem, który w ogóle nie jest brany pod uwagę przez agencje rządowe. Podobnie wygląda sytuacja z planami zagospodarowania województw – nie spełniają one żadnej funkcji, a większość inwestycji realizuje się w oparciu o decyzje administracyjne.

- Jedną z przyczyn, dla której mamy taki bałagan i chaos w przestrzeni jest historia – podsumował dr Kowalewski. – Przez ostatnich 200 lat większość krajów uczyła się jak porządkować przestrzeń, jak budować i jak planować. My mieliśmy rozbiory, później PRL z twardym, nieludzkim planowaniem, a teraz się całkowicie pogubiliśmy. Tymczasem wiadomo, jak to robić: gmina wybiera teren rozwojowy, po cenach rynkowych kupuje działki rolne, zbroi, buduje drogi, ogłasza przetargi, a cena metra kwadratowego wzrasta od 5 do 10 razy. Kraje cywilizowane nauczyły się, że procesy przestrzenne należy kontrolować. Każdy partner jest ważny - deweloper, właściciel, klient – ale wszystko musi być zaplanowane i skoordynowane. A my mamy w tej chwili kompletny bałagan.

- Za każdym razem, jeśli kupujemy dwie leżące obok siebie działki, z których jedna jest objęta planem zagospodarowania przestrzennego, a druga po prostu decyzją o warunkach zabudowy, to zawsze nieruchomości na działce z planem zostaną sprzedana o kilkanaście lub kilkadziesiąt procent drożej – powiedział Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. - My wolimy budować na planach, bo jest to po prostu szybsze. Czasami nawet 5 lat trzeba ubiegać się o decyzję o warunkach zabudowy, opinie, uzgodnienia. W przypadku działek za miliony złotych ten czas oczekiwania to ogromne koszty, które deweloper musi ponieść. Lepiej, szybciej, wygodniej i taniej jest budować na terenach z planami zagospodarowania przestrzennego.

W wielu miejscach w Polsce widzimy osiedla totalnie źle zaplanowane. Nie ma tam żadnej infrastruktury, do komunikacji zbiorowej daleko, bez szkół, przedszkoli, sklepów, z jedną, wiecznie zakorkowaną drogą, bez parkingów, zieleni ani nawet chodników, gdzie obok siebie zmieszczą się 2 osoby. Ze względów na ogromne zapotrzebowanie na mieszkania, deweloperom udało się takie potworki sprzedać. Czyja to wina? Klientów, dla których często była to jedyna szansa na własny kąt? Nieetycznej branży deweloperskiej?

- To nie jest wina dewelopera, że chciał szybko i dużo zarobić – podkreślił Adam Kowalewski. – To wina Państwa, że nasze regulacje prawne pozwalają na takie rzeczy.

- Akty prawne dotyczące planowania były kształtowane pod dyktando grup interesów – dodała Agnieszka Nowak. - Powiązanie wielkiego biznesu z polityką ma takie negatywne skutki. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że standard przestrzeni publicznej na osiedlach z lat 60. czy 70. był dużo wyższy niż standard deweloperski, jeśli chodzi o tereny zielone, o dostępność wspólnych przestrzeni czy lokali.

W dokumentach rządowych, a także Unii Europejskiej, rozproszenie zabudowy uważa się za największe zagrożenie dla miast w XXI wieku. Tymczasem gminy są pozostawione same sobie w konfrontacji z interesami lokalnymi. W planach zagospodarowania, pod naciskiem grup interesu, robione są olbrzymie rezerwy pod zabudowę, które są niepotrzebne, a później źle wykorzystywane. Fachowcy wiedzą jak planować przestrzeń, ale nie ma ani woli politycznej ani zgody społecznej, ponieważ w pewnym stopniu ograniczyłoby to wolność właścicieli działek.

Władze publiczne muszą poczuć odpowiedzialność za przestrzeń i zacząć działać, natomiast społeczeństwo musi mieć świadomość, że ich pieniądze są marnowane. Konsultacje z mieszkańcami są ważne i potrzebne, ale samorządy muszą mieć też prawo do niewprowadzania zmian jawnie szkodliwych. – Mieszkańcy nie mają obowiązku się znać i interesować zagospodarowaniem przestrzennym – stwierdziła Agnieszka Nowak.

Miasta ewoluują, podobnie jak ich mieszkańcy. Zmienia się klimat. W sezonie letnim dotykają nas ogromne upały, które trudno jest przetrwać w zabetonowanych przestrzeniach. Zmieniają się też przyzwyczajenia. W ostatnich latach obserwujemy ogromny rozwój współdzielonych środków transportu: samochodów, rowerów, hulajnóg. Być może wkrótce okaże się, że bardziej potrzebne będą ścieżki rowerowe niż kilkupasowe arterie, tereny zielone i akweny niż kolejne galerie handlowe, a drzewa będziemy szukać dłużej niż wolnego miejsca parkingowego. Ważne jest, aby nie przespać tych zmian i przede wszystkim nie obudzić się w miejscu, w którym nikt nie chce już przebywać.
IH

Debata „Czy planowanie przestrzenne da się naprawić?” odbyła się 14 czerwca i była elementem projektu Make Europe Sustainable for All współfinansowanego przez Komisję Europejską, dostępna jest w portalu chronmyklimat.pl

Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.