Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa analizuje rozwiązania, które mają pozwolić na zmniejszenie liczby wypadków z udziałem rowerzystów. Wprowadzenie wymogu posiadania karty rowerowej dla osób nie mających prawa jazdy jest jedną z takich koncepcji, która ma zagwarantować zwiększenie znajomości przepisów ruchu drogowego wśród tej grupy użytkowników dróg, a tym samym przyczynić się do poprawy jej bezpieczeństwa.
- Będę chciał użyć wszelkich dostępnych narzędzi prawnych i edukacyjnych, które zagwarantują, że rowerzyści poruszający się po drogach publicznych będą kompleksowo znali przepisy ruchu drogowego, co potwierdzi np. egzamin na kartę rowerową - powiedział minister Andrzej Adamczyk.
W najbliższym czasie Rada Ministrów rozpatrzy sprawozdanie Przewodniczącego Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego pt. "Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania realizowane w tym zakresie w 2015 r.", które zawiera m.in. rekomendacje możliwych do podjęcia działań mających na celu dalsze podniesienie poziomu bezpieczeństwa na polskich drogach. Rozpoczęcie zmian w przepisach dotyczących m.in. rowerzystów możliwe będzie po akceptacji dokumentu przez Radę Ministrów.
Resort twierdzi, że zmiany będą wprowadzane tylko ze względu na bezpieczeństwo rowerzystów. Celem MIB będzie także, by nowe przepisy nie stanowiły dla nich dużej niedogodności.
Ministerstwo analizuje jeszcze propozycje dotycząca szkolenia i egzaminowania przyszłych kierowców, przedstawione przez środowisko instruktorów nauki jazdy.
Podczas spotkań z przedstawicielami ośrodków szkolenia kierowców, zgłoszonych zostało szereg postulatów dotyczących sposobu egzaminowania i szkolenia kandydatów na kierowców. Wśród zaproponowanych zmian znalazły się m.in. propozycje zmiany w części praktycznej egzaminu na prawo jazdy - rezygnacja z manewrów na placu.
Decyzje dotyczące konkretnych zmian w przepisach jeszcze nie zapadły.
Źródło: MIB
Taa jasne. Jest tyle rzeczy, które można by poprawić w przepisach. Zamiast zalegalizować w pełni jazdę po chodniku (jak np. w Norwegii), a w szczególności po przejściach (jak w wielu europejskich krajach), zamiast umożliwić traktowanie czerwonego światła "po parysku", zamiast dopuścić bezpieczne skręcanie "na dwa", zamiast doprecyzować, kiedy rowerzysta ma obowiązek jazdy po DDR(iP). To nie. "Niestety, coraz częściej uczestnikami ruchu stają się rowerzyści", jak powiedział klasyk. Więc zaczął myśleć jeden "bublewicz" z drugim, co by tu zrobić, żeby mu się pedalarze przed limuzyną za bardzo nie plątali, oczywiście wszystko pod pretekstem poprawy bezpieczeństwa. I dalejże wymyślać: karty rowerowe, kaski, może jeszcze ubezpieczenia, rejestracje, przeglądy, prędkościomierze, kamizelki ochronne, poduszki powietrzne i maski przeciwgazowe. Zakazać jazdy obok siebie, nakazać ustępowanie pierwszeństwa gdy mają pierwszeństwo i zatrzymywanie na zielonym. Nie oglądać się na żadne tam sprawdzone europejskie rozwiązania czy prawo międzynarodowe, tylko popuścić wodze fantazji (statystyki i badania są dla mięczaków, teraz w modzie jest tworzenie prawa na podstawie wydajemisizmów), ewentualnie czerpać inspiracje z PRL. Oczywiście to wszystko dla własnego dobra tych pieprzonych cyklistów.
Popieram obowiązek płacenia ubezpieczenia OC przez wszystkich użytkowników pojazdów - w tym rowerzystów.
Popieram rozwiązania niemieckie rowerowego ruchu drogowego.
I chyba słusznie bo samochód jest zdecydowanie trudniej zatrzymać.
Świetnie, że popierasz rozwiązania niemieckie, bo tam nie ma ani obowiązkowego OC dla rowerzystów ani karty rowerowej dla dorosłych. W ogóle w całej Europie nie ma takich rzeczy.
To nie ma znaczenia. Jak samochód jedzie wolno, to go łatwiej zatrzymać. W zależności od miejsca, albo pierwszeństwo rowerzystów albo kierowców może mieć większy sens.
1) Ile % jest wypadków z udziałem rowerzystów? Ile jest ofiar i rannych? Jaka jest liczba i % wypadków z winy rowerzystów?
2) Ile z tego jest dokładnie z tego powodu, że rowerzysta nie wiedział o jakimś przepisie? Bo jeżeli znał przepis, a się do niego nie zastosował to zdobycie karty rowerowej tego nie zmieni.
3) Jaki jest przewidywany liczbowo i procentowo wzrost liczby rowerzystów, którzy po takiej akcji będą znali przepisy.
4) Jaki rodzaj wypadków i szacunkowo o ile ma zmniejszyć wprowadzenie karty rowerowej?
5) Czy reformy kodeksu nie powinno się zacząć od przyczyn powodujących największą liczbę zabitych?
...
Nie widzę takiej analizy, co oznacza, że to bicie piany i amatorszczyzna.
http://www.rowerowy.wroclaw.pl/imgturysta/files/IIIKRRR_MIR_ABuczynski.pdf
Polecam szczególnie analizę liczb na stronie 21.
Dane są również w tym artykule:
http://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/rowerzysci-wpadaja-pod-kola-bo-ich-nie-widac-48986.html
Oraz na tej stronie:
http://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/rowerzysci-sprawcami-wypadkow-52218.html
Zresztą nie trzeba oglądać statystyk, żeby zobaczyć, że np. przepis o zachowaniu 1 m od rowerzysty jest przepisem martwym, bo kierowca musiałby zmieniac pas, a to zbyt uciążliwy manewr. Ponadto samochód musi zachować odstęp od roweru (wg kodeksu, chociaż w praktyce nie zachowuje), ale rower już nie musi od samochodu (ciekawe?), wobec czego gdy następuje zwolnienie ruchu przez samochód, to rower pojawia się z prawej strony w odległości 20 cm. I co ma zrobić kierowca gdy pojawi się możliwość szybszej jazdy? Jechać 70 km/h, mając po prawej stronie 20 cm od siebie rowerzystę?
Oznakowanie przejazdów rowerowych to tylko dwie przerywane kreski P-11, więc jest słabo widoczne. Powinny być na szerokości przejazdu namalowane koła ze szprychami połączone linią wzdłuż toru rowerowego.
Z powyższych statystyk widać, że sprawcami są kierowcy, którzy teoretycznie znają przepisy więc albo:
1) System szkolenia i egzaminowania jest zły.
2) System karania jest nieskuteczny.
3) Przepisy są złe.