W listopadzie br. opublikowano informacje o upadłości 73 polskich przedsiębiorstw wobec 57 w listopadzie 2015 r. Od początku roku opublikowano informacje o 728 tak rozumianych upadłościach wobec 686 w tym samym okresie ub. roku (+6%). Firmy, o których upadłości opublikowano informacje w listopadzie zatrudniały według ostatnich dostępnych danych łącznie ponad 4,5 tys. pracowników.
W tym roku sezon budowlany był krótszy nie z powodu pogody, ale suszy w inwestycjach…
IV kwartał tradycyjnie jest dla budownictwa słaby. W II kwartale upadały te firmy budowlane, które nie zdobyły nowych zleceń – obecnie upadają te, które je zdobyły, ale nie były w stanie zrealizować ich z zyskiem. Ponadto, zwykle gdzieś w okolicach III kwartału kończy się większość kontraktów z poprzednich lat nie trwają do zimy, tylko zwykle do jesieni lub wiosny.
- W tym roku kroplówka sezonu budowlanego nie wystarczyła na długo, gdyż sezon był słabszy od ubiegłorocznego (wartość produkcji budowlanej -20% r/r, generalnie spadek inwestycji w środki trwałe w III kwartale wyniósł 7,7% r/r). Deficyt nowych prac powodował, iż nawet największe spółki budowlane starały się o regionalne i lokalne kontrakty, wygrywając z firmami o lokalnym zasięgu. To właśnie one znalazły się w statystyce upadłości (nie tylko z powodu braku zleceń, upadały także te, które je zdobyły, ale po skandalicznie niskich cenach i na nich nie zarobiły). Nie miała przy tym znaczenia specjalizacja, w gronie 21 firm budowlanych, których upadłość ogłoszono w listopadzie były po równo firmy budownictwa ogólnego, kubaturowego, jak i budownictwa wyspecjalizowanego, w tym nie tylko drogowego, ale także np. budownictwa obiektów wodnych, kanalizacyjnych i przesyłowych - twierdzi Tomasz Starus, członek Zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.
Źródło: Euler Hermes