Spis treści

Sygnalizator bez czy z dodatkowymi informacjamiJeśli jest sygnał żółty uprzedzający kierowców o zmianie światła na czerwone, to czemu ma służyć dodatkowa informacja wyświetlana na odlicznikach czasu? Czy licznik czasu sygnalizatorów faktycznie optymalizuje ruch? Takie pytania nurtują inżynierów ruchu. Zadaliśmy je w rozmowie z dr. hab. inż. Januszem Chodurem, pracownikiem Katedry Budowy Dróg i Inżynierii Ruchu Politechniki Krakowskiej.

- Jaka jest Pana opinia na temat wprowadzania dodatkowej informacji na sygnalizacji świetlnej?

- Badania, które w tej chwili są prowadzone w Instytucie Inżynierii Drogowej i Kolejowej PK, wskazują między innymi, że kierowcy ruszają przedwcześnie ze skrzyżowań – w trakcie trwania żółtego sygnału, przed zmianą na zielony sygnał. Przekazanie im dodatkowej informacji, może spowodować, że będą ruszali jeszcze wcześniej. Ponadto, podawanie czasu, jaki został do zakończenia sygnału zielonego może skutkować tym, że kierujący będą przyspieszali przed skrzyżowaniem, by zdążyć z przejazdem. Zachowania takie mogą być niebezpieczne.

Nie widzę głębszego sensu we wprowadzaniu takich innowacji. Jednocześnie zastrzegam, że funkcjonujące w naszych miastach wdrożenia takich „zegarów” należy obserwować, bo tylko na bazie zgromadzonych danych można jednoznacznie potwierdzić zasadność ich stosowania bądź zanegować przypisywaną im funkcję poprawy przepustowości i płynności ruchu na skrzyżowaniach.

- Jakie znaczenie ma wprowadzenie takich rozwiązań dla użytkowników dróg?

- Rozważając problem nadawania czasu trwania sygnału, zarówno zielonego, jak i czerwonego trzeba sobie najpierw postawić kryterium odniesienia: co chcemy osiągnąć wprowadzając takie rozwiązanie z punktu widzenia projektanta oraz z punktu widzenia użytkownika. Oprócz bezpieczeństwa na pewno liczy się sprawność skrzyżowania. Projektant projektując sygnalizację musi uwzględniać sprawność skrzyżowania, rozumianą jako zdolność przepuszczenia jak największej liczby pojazdów, przy akceptowalnych warunkach ruchu. Z kolei dla użytkownika istotne jest przejechanie przez skrzyżowania przy w miarę krótkim czasie oczekiwania. Jest to więc kryterium, które godzi jedną i drugą stronę. W przypadku wprowadzenia dodatkowych urządzeń odliczających czas sygnału, nie widzę jednak możliwości uzyskania w tym aspekcie jakiś efektów istotnych dla obu stron.

Wyświetlanie informacji o tym ile zostało sekund do końca czerwonego sygnału mogłoby służyć temu, by kierowca lepiej przygotował się do startu, by nie tracił czasu w chwili zmiany sygnału z czerwonego na zielony. Ale przecież tę funkcję spełnia sygnał żółty. Należy w tym miejscu zwrócić też uwagę, że sygnał żółty nie tak dawno skrócono z 2 do 1 s, bo się okazało, że kierowcy za wcześnie ruszali. Pytanie: czy informowanie o tym ile zostało czasu trwania sygnału czerwonego nie spowoduje zbyt wczesnych startów kierowców? W tych dodatkowych urządzeniach próbuje się co prawda zaradzić temu wyłączając wyświetlanie czasu na parę sekund przed jego upłynięciem. Zatem to urządzenie na pewno nie usprawni ruszania, przekładającego się na redukcję czasu traconego przy zmianie sygnałów.

Natomiast przy zmianie z sygnału zielonego na czerwony może do pewnego stopnia spełnić pozytywną rolę, w kontekście dyscyplinowania kierowców nadmiernie wykorzystujących sygnał żółty na wjazd na skrzyżowanie. To jednak też nie poprawi przepustowości skrzyżowania. Może natomiast pogorszyć bezpieczeństwo ruchu wskutek przyspieszania kierowców chcących w końcu fazy przejechać skrzyżowanie.

Komentarze  
Gość
0 #11 Gość 2010-04-28 13:01
Tak jak pisałem wyżej , jeździłem i w praktyce zobaczyłem, że światła pulsujące przed zmianą w DUŻYM STOPNIU ułatwiają podjęcie decyzji przed takim skrzyżowaniem. Nie rozumiem po co kierowcy mają mieć cały czas informacje za ile zmieni się światło . Np. że za 30 sek. będzie zmiana? Taka informacja do niczego nie jest potrzebna!! Istotny jest tylko czas przed samą zmianą (kilka sekund) i to właśnie można uzyskać światłami pulsującymi. Co do precyzji to nie można się łudzić, że przed takim licznikiem wszyscy ruszą równo spod czerwonego światła jak tylko licznik wskaże "zero". To samo można osiągnąć sygnalizując kierowcą zmianę światła czerwonego jego pulsowaniem.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Gość
0 #12 Gość 2010-04-28 17:05
po raz 1001-szy tłumaczę, tym razem najprościej jak umiem. Aby nie trzeba było hamować, stać, ruszać z miejsca gwałtownie przyspieszać, by jadąc płynnie dotoczyć się do sygnalizacji kiedy będzie można przejechać należy ODPOWIEDNIO WCZEŚNIE zaplanować rozkład prędkości w czasie/drodze.
Prościej: należy odpowiednio wcześnie zaniechać niepotrzebnego rozpędzania, lub przyspieszyć - rzecz jasna w dozwolonych granicach.
odpowiednio wcześnie oznacza czasem nawet do kilkuset metrów, a ściśle jest to odległość zależna od prędkości, do której może być rozpędzony pojazd przed miejscem, w którym kierowca ujrzy daną sygnalizację.
Bezpośredniego znaczenia płynności dla energochłonności mam nadzieję wyjaśniać nie trzeba, a pośrednie dla konstrukcji pojazdów opisuje hasło "optymalizacja do ekodrivingu"

Rysiek K.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Gość
0 #13 Gość 2010-04-30 13:44
Jesli kolega Rysiek uważa że takie rozwiazaniepoprawi w ZNACZNY STOPNIU POPRAWI PŁYNNOŚĆ to niech sobie stanie przed jakims skrzyżowaniem i popatrzy jak "dotacza" sie wiekszasc samochodow do sygnalizacji. Mimo że widać czerwone światło z kilkuset metrów wieksząść i tak pędzi po to żeby przed samymi światłami gwałtownie hamować. Sam stosuję metode spokojnego dotaczania się do skrzyżowania jeśli widzę że jest czerwone i stoją już auta, ale w tym czasie zawsze wyprzedzi mnie kilka samochodów (jeśli jest kilka pasów ruchu) po to tylko żeby zaraz przedemną ostro hamować. I tu niestety moje "rozplanowania prędkości w czasie/drodze" są psu na budę bo nagle droga zatrzymania mi się skraca. Więc uważam że za dużo w tym wszystkim jest teorii, która jak wiemy nie zawsze idzie w parze z praktyką. Najpierw musi zmienić się mentalność kierowców . Poza tym mi chodzi bardziej o to żeby syg.swietlna nie zaskakiwała kierowców. Zebz uniknac wpadania na skrzyzowanie na zoltym itp.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Gość
0 #14 Gość 2010-05-01 04:28
po 1sze: wymuszanie następuje również w kierunku odwrotnym tzn. przez płynnie jadącego na tych z tyłu. Jeżeli zaś nie wymusi bo dodatkowy pas pozwoli na wyprzedzanie, to informacja o czasie wciąż byłaby użyteczna wespół z informacją o ilości tych co wyprzedzili i mogą tworzyć kolejkę. Mi osobiście ci wyprzedzający nieco utrudniają płynne zachowanie, ale nie uniemożliwiają. Po prostu nie należy się tym wyprzedzaniem przejmować i uwzględnić przy zastanawianiu się kiedy i czy zwalniać. Jeżeli piszesz, że hamują "zaraz przed Tobą", tzn jest to sytuacja skrajna spotkania bezpośrednio przed sygnalizatorem, a zaplanowanie wcześniej pozwala tego unikać.
Oczywiście po wprowadzeniu odmierzaczy przydałby się przepis o "zakazie wyprzedzania słusznie zwalniających" czy "zakazie wyprzedzania skutkującego hamowaniem wyprzedzanego" lub zwykłe znaki zakazu wyprzedzania przed sygnalizatorami.

po 2gie: sytuacja idzie w dobrym kierunku gdyż paliwo cały czas drożeje, kryzys narasta, poziom hałasu, smrodu i korków też wzrasta, a wraz z nimi motywacja do zmian. Oczywiście wciąż jest wiele do zrobienia przez państwo tzn. powinno tę motywację zwiększyć odpowiednimi opłatami głównie od emisji spalin i odblokować wymuszenie ekonomiczne przez odblokowanie i zrównanie konkurencji w transporcie

Do tych spraw należy podchodzić całościowo i dalekosiężnie analizując stan docelowy (organizację ruchu, parametry pojazdów, model przemieszczania głównych mas ludzi, jakość życia ludzi narażanych na sąsiedztwo dróg), odrzucając możliwe do zmiany "przeszkody" jak mentalność niektórych. Środki temu służące są tylko wynikiem poprawnej dedukcji
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.