Badacze Kirrilly Thompson i Chelsea Matthews przeprowadzili ankietę dotyczącą wypadków i zdarzeń drogowych z udziałem jeźdźców.
52% pasjonatów hippiki (z próby n=147) przyznało, że w ubiegłym roku uczestniczyło bądź też prawie uczestniczyło w zderzeniu z samochodem podczas jazdy konnej lub prowadzenia konia wzdłuż jezdni. Zdaniem ankietowanych przekroczenie prędkości przez kierowców było w 72% przyczyną niebezpiecznych incydentów. 11% przyznało, że byli oni słabo widoczni na drodze z uwagi na ukształtowanie terenu. Wśród innych wymienianych przyczyn były: nieuważność kierujących, konieczność jazdy po jezdni z uwagi na niestabilność gruntu na poboczu, niedostosowanie się kierowców do przepisów ruchu drogowego, spłoszeszenie się konia spowodowane nagłym pojawieniem się rowerzysty, zwierzęcia czy pojazdu. 17% jeźdźców zwróciło uwagę na to, że byli oni obrażani przez kierujących pojazdami.
Raport specjalny "Horses and Risk" w magazynie "Animals" oprócz głównych zagrożeń dla poruszających się jeźdźców i potencjalnych przyczyny takiego stanu rzeczy, wskazuje również potencjalne rozwiązania pozwalające zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia zagrożeń. To m.in.: odrębne pasy przeznaczone do jazdy konnej, projektowanie dróg z uwzględnieniem kolejnej grupy użytkowników drogi tj. jeźdźców i koni, czy też zwiększone inwestycje na rzecz inicjatyw mających na celu zwiększenie stanu bezpieczeństwa ludzi i koni w obszarze ruchu drogowego.
Inicjatywa w warunkach polskich może wydawać się statystycznie mało istotna, jednak z perspektywy australijskiej, gdzie, jak wspominają badacze, wartość branży konnej szacowana jest na 9 miliardów dolarów rocznie, w czym ok. 1/3 pochodzi z amatorskiej jazdy użytkowej, generowanej przez 250 000 Australijczyków i zatrudniającej dziesiątki tysięcy ludzi, takim błahym zagadnieniem już nie jest.