Tylko, że drzewo zazwyczaj nie jest niczemu winne, a z tych 13% przeważająca większość to nadmierna prędkość i nieuwaga kierowcy.
Jesteśmy (oprócz wschodnich Niemiec) chyba jedynym krajem w którym zachowały się drzewa przy drogach, w tym owocowe, oraz zadrzewienia śródpolne. Jedne i drugie, wbrew powszechnej opinii w mediach znacznie spowalniają siłę wiatru, a przy tym są ważnym elementem polskiego krajobrazu.
A co do procedur i zabezpieczeń związanych z ochroną środowiska. Jak wszędzie króluje w Polsce biurokracja i nie umniejszając pracującym w RDOŚ nie każdy urzędnik się zna na opiniowanej inwestycji i niejednokrotnie zaleca nadmierne środki ochrony. Przy tym również nie umniejszając projektantom stosują duże ograniczenia w ochronie środowiska, często na życzenie inwestorów, a także czasem nie będąc w terenie na którym projektują nowe inwestycje. Jeśli inwestycja, łącznie z czasem na przygotowanie projektu i raportów środowiskowych, jest dobrze zaplanowana rozłożona w czasie to nie ma takich problemów.
A ekologom i para-ekologom się nie dziwmy. W Polsce każdy się o swoje wykłóca, słusznie czy nie. Drogowcy też się wykłócają, choć o inne sprawy.