Witam.
Miałem kolizję drogową z rowerzystą. Wyglądało to tak, że jadąc samochodem drogą publiczną (nie utwardzoną tzw. polną) dojeżdżając do skrzyżowania (jakieś 5 metrów przed) nagle wpadł na mnie rowerzysta - jadąc jego lewą stroną - i uderzył mój pojazd w prawą stronę . Na początku zapytałem czy mu się coś stało i czy potrzebuje pomocy medycznej - młody człowiek (szesnastoletni) odpowiedział, że jest wszystko ok. Zapytałem jak to rozwiążemy i po krótkiej rozmowie powiedział, że rodzice będą wieczorem i załatwią sprawę (nie zgłaszałem na policji tego faktu). Wieczorem spotkałem się z matką i powiedziała, że mam oszacować straty i zapłaci za szkodę. Po tygodniu miałem wycenę i powiedziałem ile będzie to kosztować - na to matka powiedziała, że jestem też winny i zapłaci tylko za szybę, która pękła podczas kolizji (uszkodzenie było także na błotniku, drzwiach i uszkodzone lusterko). Nie zgodziłem się na taką propozycję i po trzech tygodniach od zdarzenia udałem się na policję z dwoma świadkami i zgłosiłem tę kolizję.
Nie wiem co teraz mam robić dalej, na policji powiedziano mi, że z opisu podanego przeze mnie jest winny rowerzysta, niemniej jednak nie wiem jaki mam zrobić następny krok. Bo chyba moja firma ubezpieczeniowa MTU raczej nie będzie chciała wypłacić mi szkody, bo rower nie ma przecież ubezpieczenia. Na policji powiedziano mi, że sprawa będzie przekazana do sądu rodzinnego. Teraz tylko nie bardzo mogę jeździć samochodem, ponieważ mam pękniętą szybę - czy mam się zgłosić do jakiegoś rzeczoznawcy w celu ustalenia strat (poniosę koszty jeszcze większe jak się okaże, że nie odzyskam pieniędzy w ogóle).
pozdrawiam