To moja teza, że zasady na jakich ogłasza się przetargi drogowe promują bylejakość, prowokują do partactwa, cwaniactwa, nie pozwalają się skupić na rzetelnym opracowaniu właściwych rozwiązań inżynierskich, a ponad wszystko naruszają zasady obowiązującego prawa.
Ustawa o zamówieniach publicznych nakłada obowiązek jednoznacznego określenia zakresu prac umożliwiającego rzetelną wyceną prac objętych przetargiem. Mniej więcej takie sformułowanie jest w którymś paragrafie. Chciałbym zadać pytanie, czy przeciętny przetarg na wykonanie projektu drogi, ulicy spełnia to kryterium?
Najczęściej napisane jest w SIWZ: przebudować, a w przypadku wystąpienia kolizji sporządzić odpowiednie projekty branżowe i uzgodnić je.
Takie postawienie sprawy powoduje wielorakie negatywne skutki.
1. Projektanci nie wiedzą jak wyceniać, bo projekty branżowe, nie mówiąc o podziałac nieruchomości są drogie. Muszą dokładnie wnikać w temat, robić nieraz dalekie wycieczki, szukać map, kombinować, co zabiera niepotrzebnie czas i pieniądze. Musi to robić każdy z osobna jeśli nie chce się przejechać na temacie, a chce dać rzetelną wycenę.
2. Negatywne skutki ponosi także inwestor. Firmy startujące w przetargach podchodzą często do tematów asekurancko i na wszelki wypadek dodają znaczne narzuty na możliwość wystąpienia ewentualnych kolizji i innych nieprzewidzianych problemów /fanaberii różnych decydentów/. Ogranicza się także konkurencja, nieraz tylko do ludzi "z najbliższej okolicy".
3. Wiele kolizji jest uznaniowych. Nie da się jednoznacznie ich ustalić przed otrzymaniem warunków.
4. Ten punkt chciałbym poświęcić zwykłej ludzkiej "zaradności" -"zaradności inżynierskiej". Gdy już są jakieś problemy i trzeba wykonać prace projektowe, których nie przewidzieliśmy co robimy? Czy zgodnie z zasadami sztuki inżynierskiej problem rozwiązujemy, nieraz zlecając innym branżom lub wykwalifikowanym ośrodkom? HAha. Figa! Kombinujemy. Wymyślamy różne cuda, molestujemy Inwestora by pozwolił nam np. zostawić słup w środku jezdni
.
5. Kto wygrywa przetargi, czy ten kto rzetelnie wycenił wszystkie prace tak jak należy i uwzględnił potrzebne prace, czy tez ten, kto obciął koszta i np z góry założył, ze nie będzie zajmował się jakimiś tam bzdurami z dziedziny BRD, czy też konstrukcji istniejącej nawierzchni i koniecznymi badaniami? Pytanie retoryczne, prawda?!
Ciekaw jestem opinii projektantów. Jak radzicie sobie z tymi problemami? Co robić by projektować z głową i nie popaść w prymitywne cwaniactwo i chałturnictwo?
Zadawać pytania inwestorom? Czasem ktoś zada dużo sensownych pytań, jednak odpowiedzi sensowne uzyskać wydaje się nie możliwe. Po prostu - ŚCIANA!
http://www.ebip.lublin.pl/zdw/ogloszeni ... intern.pdf