Spis treści

- Czyli KLIR od luźnych klubowo-towarzyskich dyskusji przeszedł do profesjonalnych, merytorycznych debat. Czy formułowane na nich poglądy i opinie docierają do decydentów?

- Właśnie z tej naszej merytorycznej działalności może nie do końca mamy satysfakcję pod względem wpływu na tworzące się prawo. Takie próby wcześniej (z różnym skutkiem) podejmował Zygmunt Użdalewicz. Nigdy nie mieliśmy ambicji opiniowania całych ustaw, ale zależało nam na tych przepisach, które bezpośrednio nas dotyczą. I… jako inżynierowie ruchu przez lata nauczyliśmy się pokory – choć kiedyś się buntowaliśmy – co do tego, że owszem naszych uwag ustawodawcy posłuchają, ale nigdy z nich nie skorzystają. Niestety, to często zniechęcało ludzi do wyrażania poglądów, do angażowania się w pisanie opinii i prób poprawy projektowanych przepisów, bo z reguły te materiały trafiały do kosza. Dzisiaj każdy widzi jak powstają zapisy i wiemy, że cokolwiek najmądrzejszego byśmy wymyślili, to i tak prawodawca nie posłucha fachowców. Nad tym bardzo ubolewam, ponieważ robiliśmy wiele szczegółowych analiz, czy redagowaliśmy podpowiedzi do rozwiązań projektowanych w aktach prawnych. Ściągaliśmy od naszych członków nawet do 30 opinii dotyczących projektowanych regulacji, które potem jako zarząd komasowaliśmy w jedno spójne stanowisko i wysyłaliśmy do resortu, sejmowych komisji. I nigdy nie uwzględniono naszych uwag.

- Każde seminarium ma określony temat wiodący, w ramach którego dzielimy się wiedzą i doświadczeniami – podkreśla Tomasz Borowski.

Choć nauczyliśmy się pokory wobec oporu decydentów, mimo wszystko w sprawach dla nas ważnych zabieramy głos i wysyłamy nasze stanowiska, staramy się też je rozpropagować na różnych konferencjach czy spotkaniach. Zatem ten wpływ na prawo nie jest zasadniczą misją KLIR, bo wobec tego co się w tym dzieje – siłą rzeczy nie może nią być. Naszą główną misją jest podnoszenie wiedzy, doskonalenie zawodowe, uczenie się od tych najlepszych.

- Co  prezes Stowarzyszenia KLIR  uważasz za swój sukces, a co za porażkę?

- Porażką jest to, o czym mówiłem, czyli nieskuteczność, a właściwie brak wpływu na jakość aktów prawnych dotyczących naszej działalności. A boli nie dlatego, że to nie my tworzymy przepisy, lecz dlatego, że powstają buble i to w podstawowych rzeczach. W naszych opiniach staramy się wskazywać konieczność poprawy już naprawdę w sprawach ewidentnych. Nie wnikamy w niuanse, nie zmieniamy słów. Ale jak wspomniałem, nauczyłem się pokory, wiem, że póki co, tego nie da się zmienić, ale nie odpuszczam i nadal jako Klub staramy się w sprawach ważnych formułować nasze opinie. Dodam, że dzisiaj jest łatwiej wypracować taki dokument. Mamy epokę poczty elektronicznej i innych komputerowych komunikatorów. Można więc szybko przesłać członkom zapytania i zgromadzić odpowiedzi.

- Jaka więc może być rola portalu drogowego edroga.pl w propagowaniu wiedzy i doświadczeń Klubu Inżynierii Ruchu?

- Klub od kilku lat prowadzi swoją stronę internetową, na której zamieszczamy komunikaty i informacje oraz teksty referatów seminaryjnych. Ale odnoszę wrażenie, że ta strona jest stosunkowo mało odwiedzana. Może jednak nie zaglądają dlatego, że rzeczywiście tam zbyt mało się dzieje. Myślę więc, że taki żyjący informacją portal jak edroga.pl, na którym wiadomo, że na pewno dwa razy w tygodniu można znaleźć nowości branży drogowej i codziennie aktualne wiadomości drogowe, jest tym pośrednikiem, dzięki któremu możemy dotrzeć do szerokiego grona zainteresowanych zagadnieniami inżynierii ruchu. Dla nas jest też ogromną satysfakcją, że portal dostrzegł naszą pracę i wśród publikacji osób ze świata nauki drogowej, czy wśród publicystyki branżowej poruszającej istotne problemy, możemy znaleźć artykuły członków Klubu Inżynierii Ruchu. Nie bez przyczyny przecież podpisaliśmy porozumienie o współpracy, wyznaczając wspólne cele w upowszechnianiu pożytecznych informacji i propagowaniu dobrych inżynierskich praktyk.

- Dziękuję za rozmowę.

Agnieszka Serbeńska

 

Polecamy felietony filmowe:

 

Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.