Spis treści

Nie można jednak traktować opłat za parkowanie na drogach publicznych wprost, jako daninę pobieraną wyłącznie za korzystanie z miejsc parkingowych. Ich celem nie jest zapłata za zindywidualizowane świadczenie. W tym wypadku mamy raczej do czynienia z pobraniem opłaty w celu zindywidualizowanego „dokuczenia”. Pobierający opłaty nie powinien być zainteresowany jak największą liczbą osób korzystających z takich parkingów (a więc płacących), lecz cieszyć się gdy liczba takich osób zmaleje. Ponieważ tylko taka zmiana będzie świadczyć o osiągnięciu celu – zniechęcenie pewnej liczby osób do korzystania z samochodu przy dojeździe do obszaru objętego opłatą za parkowanie.

Trudno też doszukiwać się ekwiwalentności w tych opłatach. Ich funkcja jest bardziej złożona. Faktycznie opłaty powinny być pobierane za skutki społeczne, jakie powoduje parkowanie samochodów w najbardziej zatłoczonych obszarach miast oraz ich dojazd do miejsca zaparkowania. Wynika to jednoznacznie z ustawy o drogach publicznych, według której: Strefę płatnego parkowania ustala się w obszarach charakteryzujących się znacznym deficytem miejsc postojowych, jeżeli uzasadniają to potrzeby organizacji ruchu w celu zwiększenia rotacji parkujących pojazdów samochodowych lub realizacji lokalnej polityki transportowej, w szczególności w celu ograniczenia dostępności tego obszaru dla pojazdów samochodowych lub wprowadzenia preferencji dla komunikacji zbiorowej.

Jest to raczej opłata kongestyjna. Jeżeli ma być daniną za korzystanie z drogowych obiektów publicznych, to tylko za korzystanie w określony sposób, który powoduje nieuzasadnione zatłoczenie ograniczonej przestrzeni publicznej, użytkowanej przez różnych uczestników ruchu drogowego. Daniny tej nie pobiera się za takie korzystanie z drogowych obiektów publicznych, które nie powoduje nadmiernego zatłoczenia, czyli na przykład od osób dojeżdżających do zatłoczonych rejonów miasta komunikacją publiczną. Nie dość tego, na przykład miasto Warszawa rekompensuje część kosztów ponoszonych przez te osoby (w większości dojeżdżające z miejscowości podwarszawskich), pozwalając im parkować samochody bezpłatnie w strzeżonych obiektach parkingowych typu park and ride, jeżeli zdecydują się dojeżdżać do centrum miasta komunikacją publiczną. Należałoby w związku z tym zadać pytanie, czy rzeczywiście powinna to być danina?

Syntetyczne podsumowanie historii podstaw prawnych do poboru opłat oraz do wyznaczania miejsca strefy płatnego parkowania

D-44 reaktywacja. Czy można uleczyć ból głowy przez jej odcięcie?

W połowie marca tego roku Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, rozesłało do konsultacji dwa projekty nowelizacji rozporządzeń:

*w sprawie znaków i sygnałów drogowych;

*w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach;

z propozycjami zmiany dotychczasowego znaczenia znaku drogowego D-44 „strefa parkowania”. Propozycja zmiany była wynikiem ponad półtorarocznego intensywnego analizowania problemu przez Ministerstwo Infrastruktury (obecnie MTBiGM) przy współudziale innych ministerstw. Potrzeba zmiany rozporządzeń została wywołana przez Rzecznika Praw Obywatelskich, który w 2010 r. stwierdził, iż w wypadku znaku D-44 istnieje możliwość podwójnego karania obywateli za to samo przewinienie, polegające na nieuiszczeniu należnej opłaty za parkowanie. A powodem interwencji było zgłoszenie od jednego obywatela.

Stanowisko stowarzyszenia Klub Inżynierii Ruchu (KLIR) przedstawione w tej sprawie było publikowane na łamach portalu edroga. Jednym z kluczowych argumentów do wprowadzenia proponowanych zmian była skarga jednego obywatela który, rozmijając się „nieco” z prawdą udowodnił  Rzecznikowi Praw Obywatelskich, że został podwójnie ukarany za to samo przewinienie. Natomiast z ankiety przeprowadzonej przez KLIR wynikało, że w rzeczywistości nie występuje podwójne karanie za nie wniesienie opłaty, a są takie miasta, w których Straż Miejska na wszelki wypadek nie karze za żadne przewinienia związane z ruchem drogowym, żeby nie było najmniejszych podejrzeń o podwójne karanie. Przyczyną zła według opinii KLIR  jest ustawa Kodeks wykroczeń, która nie przewiduje możliwości karania za nieprzestrzeganie przepisów o ruchu drogowym, poza ograniczeniem prędkości wynikającym z takich przepisów. W związku z tym strażnik miejski musi wpisać symbol znaku, żeby w ewentualnym procesie sądowym odwoławczym taki mandat nie został uznany za karę bez podstaw prawnych.

Reaktywacja propozycji nastąpiła na początku listopada 2012 r. Nieco zmienione projekty rozporządzeń (być może także z uwzględnieniem niektórych uwag KLIR) zostały skierowane do uzgodnień międzyresortowych. W uzasadnieniu można wyczytać, że w niespełna pół roku od poprzedniej propozycji zmian, do Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęły trzy następne skargi na podwójne karanie.

Co się stało? Co spowodowało, że po ponad dziesięcioletniej ciszy i braku jakichkolwiek skarg na podwójne karanie (w latach 1999 – 2010) za niestosowanie się do znaku D-44, nagle co najmniej raz na dwa miesiące wpływa obecnie taka skarga? A no wykrakaliśmy wszyscy – Rzecznik Praw Obywatelskich, Klub Inżynierii Ruchu i dziennikarze wykazujący duże zainteresowanie tym problemem.

Ale tylko Klub Inżynierii Ruchu miał rację co do przyczyny zjawiska. Otóż samorządy, tak ostro krytykowane za zasilanie swoich budżetów wszelkimi sposobami, w tym za masowe instalowanie fotoradarów, nie koniecznie w miejscach niebezpiecznych, znalazły jeszcze jeden sposób na zasilanie budżetów – podwójne karanie za brak opłaty w strefie płatnego parkowania. Zrobiłem dokładne rozpoznanie – to naprawdę ma miejsce, tyle tylko że mandaty nie są już tak wysokie, jak za notoryczne uchylanie się od płacenia za wystawione dokumenty opłaty dodatkowej z powodu braku opłaty podstawowej za postój pojazdu. Bo taki był powód wystawienia mandatu, którym tak skrupulatnie i z takim poświęceniem zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich.

Według zmian zaproponowanych przez MTBiGM znak D-44 ma się niedługo nazywać „strefa płatnego parkowania”. A żeby równowaga nie była zwichnięta …, będzie oznaczał co innego – przede wszystkim strefę, w której nie obowiązują przepisy ogólne ustawy Prawo o ruchu drogowym i konieczne będzie oznakowanie każdego, nawet pojedynczego miejsca do postoju i to zarówno znakami pionowymi, jak i poziomymi. Zdaniem autora tej zmiany, dopiero tak organizacja ruchu może być uznana za prawidłową w Polsce. Jak to dobrze, że nie jesteśmy w tej dziedzinie wzorem dla innych krajów.

Usuwanie skutków choroby bez rzetelnego rozpoznania przyczyn, zawsze kojarzy mi się z próbą leczenia bólu głowy przez jej odcięcie. Na pewno można uleczyć ból głowy przez jej odcięcie. Nie dość tego, taki zabieg podobno pomaga na wszystkie inne dolegliwości. Tyle tylko, że… pacjent będzie trochę nieżywy.

Zygmunt Użdalewicz
członek honorowy, członek założyciel KLIR
SIGMA-SYSTEM

Problematykę organizacyjno-prawną parkowania Zygmunt Użdalewicz omawiał podczas Konferencji „Polityka parkingowa w aglomeracjach miejskich”, która towarzyszyła X Międzynarodowym Targom Budownictwa Drogowego, Kolejowego oraz  Zarządzania Ruchem – Infrastruktura 2012 (Warszawa, 23-25 października 2012 r.).

Komentarze  
Wiktor Nowotka
0 #1 Wiktor Nowotka 2012-12-30 21:01
Niezwykle wnikliwa i rzetelna analiza. Aż szkoda, że ci z Polaków, którzy mają głos decydujący w tych sprawach, nie mają dość czasu, aby to przeczytać.
Cytować | Zgłoś administratorowi
AZ
+1 #2 AZ 2013-01-05 22:36
Opisany problem jest o tyle ciekawy co zawiły. Jako osoba od lat mieszkająca w strefie płatnego parkowania (i jednocześnie inżynier) obserwuję niezrozumiałe działania służb miejskich i kompletne niezrozumienie kierowców dla obowiązujących zasad. Kara zawsze spotyka się poczuciem krzywdy i pecha. Nie zawsze zła wola jest przyczyną łamania przepisów. Są one na tyle niejasne i egzekwowane niekonsekwentnie albo wybiórczo (zezwolenie na dowolne parkowania wszędzie w dniu meczu piłkarskiego), że zawsze jest nadzieja, ze tym razem może się uda. I najczęściej tak właśnie jest. Opisywane przez Autora kolejne zmiany na pewno nie przysłużą się powszechnemu szacunkowi dla prawa i przekonania o jego słuszności. Materia jest trudna do ogarnięcia co jasno wynika z IV częściowego artykułu. Wszelkie próby przekładania litery prawa na język zrozumiały tak dla specjalistów jak polityków i zwykłych kierowców uważam za kluczowe. To szansę dla wszystkim na działanie zgodnie z zasadami dla dobra ogółu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.