IMG 036025 lipca to Dzień Bezpiecznego Kierowcy. Jednak sprawa bezpieczeństwa drogowego powinna być traktowana priorytetowo na co dzień, bo w Polsce wciąż jest dużo do zrobienia. Kiedy na posiedzeniu Komisji Infrastruktury posłowie rozpatrywali raport KRBRD o stanie bezpieczeństwa w 2016 roku, zidentyfikowali wiele spraw wymagających interwencji w sferze prawnej, finansowej lub edukacyjnej. Dotyczyły one zarówno samych uczestników ruchu drogowego, jak i ich pojazdów i stanu infrastruktury.

Motocykle, motorowery
Konrad Romik, sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, zwrócił uwagę, że w 2016 roku spadła liczba ofiar śmiertelnych wśród pieszych i rowerzystów. W Polsce i tak mamy ich stanowczo za dużo, ale należy się cieszyć z każdej, nawet najdrobniejszej zmiany na lepsze. Niestety, w tym samym czasie wzrosła liczba zgonów wśród motocyklistów i motorowerzystów (o 17% i 18,5%), co zdaniem posła Piotra Króla z PiSu, mogła spowodować zmiana przepisów dopuszczających do jazdy jednośladami (24 sierpnia 2014 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o kierujących pojazdami, zgodnie z którą kierowcy z prawem jazdy kategorii B co najmniej od 3 lat mogą legalnie jeździć motocyklami o pojemności do 125 cm3).

- Prowadzenie samochodu nie jest tym samym co jazda motocyklem i dlatego tylko prawo jazdy na samochód nie wystarcza – stwierdził poseł Piotr Król. - W świetle podanych informacji pozwolę sobie na roboczo zaproponować przynajmniej wprowadzenie obowiązkowego kursu dla osób, które decydują się poruszać po drogach jednośladem, a wcześniej jeździły tylko samochodem osobowym.

Bezpieczniej bez muzyki
Obecni na posiedzeniu Komisji Infrastruktury zwrócili uwagę na korzystanie ze słuchawek przez uczestników ruchu drogowego.

Piesi lub rowerzyści, którzy przez słuchawki słuchają głośnej muzyki, nie usłyszą nadjeżdżającego samochodu, czasami nawet wtedy, gdy daje dźwiękowe sygnały. Zdaniem posła Króla tej akurat sprawy nie powinny regulować kolejne przepisy. Chodzi raczej o wyrobienie dobrego nawyku związanego z przejściem przez jezdnię. W takim momencie pieszy powinien wyjąć słuchawki z uszu.

- Poprzez korzystanie ze słuchawek część uczestników ruchu drogowego jest odcięta od informacji zewnętrznej, a przecież piesi i rowerzyści w wielu sytuacjach giną właśnie dlatego, że nie odebrali wcześniej informacji, że cokolwiek im zagraża – dodał Andrzej Markowski, członek Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia Psychologów Transportu. - Ten problem wymaga rozwiązania.

Natomiast Krzysztof Kondraciuk, Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad, wybiegając nieco w przyszłość, zwrócił uwagę, że na drogach pojawia się coraz więcej pojazdów hybrydowych i elektrycznych. Piesi nie usłyszą ich cichych silników nawet bez słuchawek. Dodał, że jego zdaniem większym zagrożeniem jest korzystanie przez kierowców z telefonów podczas jazdy.

Piesi wciąż najbardziej zagrożeni
Najechanie na pieszego to wciąż najczęstsza przyczyna wypadków, piesi to także najliczniejsza grupa ofiar. Poseł Józef Lassota (PO) zaproponował ponowne rozważenie nowej regulacji prawnej sytuacji pieszego na przejściu.

Andrzej Markowski stwierdził, że najmniej wypadków zdarza się w państwach, w których jest silnie zakorzeniony szacunek dla drugiego człowieka. Są to kraje, w których uczestnicy ruchu drogowego traktują siebie nawzajem podmiotowo. - Podstawową przyczyną wypadków drogowych w Polsce jest poziom wzajemnej agresji – podsumował Markowski. - Bierze się ona z faktu, że drugą osobę, uczestnika ruchu drogowego, traktujemy jak rywala.

Zawodowi kierowcy
Odnotowano istotny skok w liczbie ofiar śmiertelnych wśród kierowców samochodów ciężarowych. Statystycznie ten wzrost wyniósł blisko 100% - 60 ofiar śmiertelnych w 2015 r., a w 2016 już 114. Wzrosła także liczba ofiar śmiertelnych spowodowanych przez kierowców pojazdów ciężarowych, ze 178 do 230 w okresie 2015-2016.

- Co zrobić, żeby było mniej wypadków albo, żeby nie było ich w ogóle? – pytał podczas posiedzenia Piotr Litwiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego. - Przede wszystkim edukować, edukować i jeszcze raz edukować. Trzeba rozpocząć w szkole podstawowej, a jeszcze lepiej w przedszkolu. Tymczasem my, zamiast edukować dzieci i młodzież co zrobiliśmy? Zwolniliśmy ze szkoleń jeszcze kierowców!

Litwiński zaapelował, że trzeba zmienić system szkolenia i egzaminowania oraz przeprowadzić weryfikację egzaminatorów.

Edukacja
Posłowie nadal zastanawiają się nad wprowadzeniem obowiązkowych zajęć z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego, zarówno praktyki, jak i teorii, dla najmłodszych dzieci.

Środowiska związane z bezpieczeństwem w ruchu drogowym od kilkunastu lat apelują, aby wychowanie komunikacyjne pojawiło się w końcu w przedszkolu, w szkole podstawowej i ponadpodstawowej. - Przede wszystkim chodzi o edukowanie w zakresie poszanowania przepisów i wzajemnego szacunku uczestników ruchu względem siebie – stwierdził Jacek Zalewski, prezes Krajowego Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

Poseł Cezary Grabarczyk domagał się większej ekspansji działań w mediach Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. - Spadek liczby wypadków, jaki odnotowaliśmy mniejwięcej 10 lat temu, był związany z jednej strony z inwestycjami w drogi, ale także z niekiedy ostrą, nawet momentami szokującą kampanią medialną – powiedział Grabarczyk. Dodał, że kiedy był ministrem infrastruktury niestety nie udało mu się wprowadzić do obowiązkowych programów nauczania lekcji związanych z bezpieczeństwem, które kończyłyby się oceną na świadectwie – po szkole podstawowej kartą rowerową, a po szkole średniej – prawem jazdy.

Posłowie nie mają wątpliwości, że samymi przepisami nie da się poprawić bezpieczeństwa. Zauważają rolę edukacji, najlepiej systematycznej i od najmłodszych lat. Opowiadają się za przeprowadzaniem różnorodnych kursów poprawiających umiejętności, objęciem szczególnym nadzorem młodych kierowców, dalszym prowadzeniem programu likwidacji miejsc niebezpiecznych.

Fotoradary
Wśród posłów nie ma zgody co do tego, jaki jest wpływ fotoradarów na brd. Jedni twierdzą, że wzrost wypadków w ostatnim roku jest spowodowany ich likwidacją, pozostali uważają, że fotoradary nie mają żadnego wpływu na liczbę wypadków.

- Przypomnę, że fotoradary stawia się najczęściej na terenie zabudowanym po to, aby chronić pieszych - powiedział poseł Artur Zasada (PiS). - Statystyki pokazują, że akurat wypadków śmiertelnych spowodowanych najechaniem na pieszego było w 2016 r. mniej niż w latach wcześniejszych. We wszystkich innych kategoriach wypadków było więcej, najwięcej na przykład na prostych odcinkach dróg powiatowych. (…)Wynika to chyba z faktu, że wcześniej fotoradary stawiano głównie w celu zwiększenia wpływów do budżetu gminy, a nie w celu ochrony pieszych.

Niebezpieczne drogi powiatowe
- Drogi powiatowe to ten segment polskiej sieci dróg, który w okresie ostatnich dwudziestu lat, tzn. po wprowadzeniu reformy samorządowej, jest wyraźnie niedoinwestowany – stwierdził poseł Jerzy Polaczek (PiS) - W tym miejscu stawiam pytanie ekspertom, przedstawicielom ministerstwa, w jaki sposób zamierzają zwiększyć działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym? Chodzi mi o aktywne inicjatywy zmierzające do likwidacji miejsc niebezpiecznych, ale przede wszystkim o analizy potencjalnych możliwości wprowadzenia korekty pozwalającej na zwiększenie wydatków na inwestycje, które są realizowane na poziomie powiatów.

Stan techniczny pojazdów
Poseł Artur Zasada zwrócił uwagę na stan techniczny samochodów. Na miejscu wypadku policja najczęściej stwierdza, że kierowca nie dostosował prędkości do warunków jazdy. Nie wiadomo jednak, czy prawdziwą przyczyną nie był stan pojazdu czy ogumienia.

- Najłatwiej powiedzieć, że kierowca nie dostosował prędkości do warunków jazdy – zauważył Zasada. - Gdyby jechał z prędkością 15 km/h, to żadnego wypadku prawdopodobnie by nie było, ale nie po to wymyślono samochody, aby poruszały się z prędkością 15 km/h.

Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, zaapelował o przyspieszenie prac nad wprowadzeniem do polskiego systemu prawnego dyrektywy Unii Europejskiej dotyczącej stacji kontroli pojazdów.

- Pierwszy projekt przewidywał wprowadzenie obowiązkowych naklejek na szybę potwierdzających, że samochód ma ważny przegląd techniczny. Taki system działa w wielu krajach w Europie – poinformował Faryś. - W ostatniej wersji projektu tej regulacji już nie ma. Nie wiem dlaczego.

Jakie korzyści dają takie naklejki? Przede wszystkim bardzo szybkiej weryfikacji. Jeśli samochód jej nie posiada to oznacza, że pojazd porusza się po drogach bez ważnego przeglądu technicznego. - Środowisko związane ze stacjami kontroli pojazdów szacuje, danych oficjalnych nie ma, że nawet 10% pojazdów poruszających się po naszych drogach może nie mieć ważnego przeglądu technicznego – dodał Faryś. - Część tych pojazdów należy do osób, które przeglądu nie robią, ponieważ doskonale wiedzą, że ich samochód takiego przeglądu nie przejdzie.

- Na jednym z posiedzeń Komisji Infrastruktury mówiliśmy o tym, że nie wszystkie auta jeżdżące po polskich drogach nadają się do ruchu, a mimo to uzyskują stosowne potwierdzenie stanu technicznego samochodu – zgodził się poseł Aleksander Mrówiński (PiS). - Jeżeli działałby centralny system rejestrujący, to w sytuacji, kiedy delikwent nie otrzyma dopuszczenia do ruchu w danej stacji, nawet jeżeli uda się do jakiejś stacji zaprzyjaźnionej, też nie uzyska pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Jest bowiem w systemie odnotowany na czerwono.

Infrastruktura, infrastruktura i jeszcze raz infrastruktura
Wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego Andrzej Olechnicki podkreślił, że z raportu „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania realizowane w tym zakresie w 2016 roku” wynika, iż tam, gdzie wzrosła liczba dróg szybkiego ruchu, bezkolizyjnych skrzyżowań itd., zdecydowanie poprawiła się sytuacja w zakresie bezpieczeństwa. Znaczenie mają zatem nie tyle fotoradary, ile odpowiedniej jakości drogi.

- Degradacja stanu naszych dróg będzie postępować – stwierdził Krzysztof Kondraciuk, szef GDDKiA. - Jeżeli nie zwiększymy nakładów na poprawę geometrii dróg, ich szerokości, łuków i profili, to nic się nie poprawi. W większości przypadków wina za spowodowanie wypadku leży po stronie kierowców, ale pamiętajmy, jaki mamy stan nawierzchni i stan dróg.

Odpowiedzialność zarządców
Uczestnicy posiedzenia zwrócili też uwagę na odpowiedzialność karną zarządcy za oznakowanie, które może powodować zagrożenie w ruchu drogowym. - Policjanci niejednokrotnie składają wnioski do zarządcy drogi o zmianę znaków, bo są one stare albo nie odpowiadają aktualnym warunkom panującym na drodze – powiedział Jacek Zalewski, prezes Krajowego Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. - Takie wnioski są jednak odkładane na bok. Nie ma z tego tytułu żadnych konsekwencji prawnych. Być może zagrożenie zarządcy sankcją karną spowodowałoby, że znaki byłyby uzupełniane na bieżąco i poprawiane. Niejednokrotnie zły znak okazuje się być przyczyną poważnego wypadku drogowego.

- Można oczywiście dużo mówić o wypadkowości, ale kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego ma odpowiednie szkolenie, edukacja i nakłady na drogi – podsumował Krzysztof Kondraciuk. - Bez tych elementów możemy zapomnieć o wyraźnej poprawie sytuacji na naszych drogach i dojściu do średniego poziomu unijnego w tym zakresie.

Źródło: posiedzenie Komisji Infrastruktury

Komentarze  
Ryszard R. Dobrowolski
-1 #1 Ryszard R. Dobrowolski 2017-07-25 18:26
Mowa jest tu o szkoleniu i szeroko rozumianej edukacji komunikacyjnej, ale wciąż zakłada się, że WORD w zakresie szkolenia i egzaminowania, oraz GDDKiA w zakresie znakowania dróg, stosują w swojej praktyce zawodowej ustawę Prawo o ruchu drogowym z 1997 roku i rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych z roku 2002, gdy tymczasem obie te instytucje opierają się od dwóch dekad na kodeksie drogowym z 1983 roku. Obecne prawo, zgodnie z zaleceniami autorytetów z minionej epoki, jest interpretowane w WORD wg starego kodeksu i nieuprawnionych wymysłów jego autorów Niestety MI pomimo deklaracji o staniu na straży BRD nie jest zupełnie zainteresowane walką z tym bezprawiem. Ich ekspertami są biznesmeni z samofinansujących się WORD. Czy nikt nie widzi, że koledzy dyrektorzy nadali sobie sami, za sprawą Krajowej Rady (Samozwańczych) Audytorów uprawnienia do stanowienia prawa, do określania zasad ruchu na "trudnych" skrzyżowaniach? Czy nikt nie widzi dualizmu interpretacyjnego i chaosu na wadliwie znakowanych obiektach skanalizowanych wyspą środkową, nie widzi, że kierowcy nie wiedzą czym jest w rozumieniu zasad ruchu zmiana kierunku jazdy, że kierunkowskazami nie wskazuje sie gdzie się zamierza pojechać, ani jaki jest przebieg drogi? Czy nikt w MI nie widzi wśród swoich specjalistów ignorantów domagających się wprowadzenia do obowiązującego prawa o ruchu drogowym definicji RONDA o którym nie ma mowy w żadnym z międzynarodowych aktów prawnych dotyczących zasad ruchu drogowego obowiązujących Polskę jako ich sygnatariusza? Czy 10 lat to mało na przetłumaczenie, ogłoszenie i wdrożenie znowelizowanych zapisów Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, której jesteśmy obowiązani przestrzegać i stosować?
Dlaczego nie można jednym zdaniem, tak jak uczyniono to dawno temu w Ministerstwie Transportu Francji, stwierdzić, że „ruch okrężny” to jazda „nawijającą się na siebie” jednokierunkową drogą biegnącą dookoła wyspy lub placu, że rondo turbinowe nie ma nic wspólnego z ruchem okrężnym i jako takie nie ma prawa być znaczone znakiem C-12, gdyż „ruch okrężny” nie jest w rozumieniu jego dyspozycji skręcaniem w lewo przy wyspie z jednej drogi na inną, czy wreszcie, że zmiana kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 prd to skręt w lewo lub w prawo z jezdni drogi po której porusza się kierujący w celu wjazdu na inną drogę lub przydrożną nieruchomość?
Jakim prawem i jak jeszcze długo lobby byłych dziś dobrze ustosunkowanych urzędników i ich ślepych naśladowców będzie ogłupiało polskie społeczeństwo i brało pieniądze za opracowywanie programów i reform? Jak długo jeszcze będziemy biernie przyglądać się bezprawiu i tolerować, że co WORD, biegły sądowy, ekspert czy policjant, to inne rozumienie tego samego prawa?
Cytować | Zgłoś administratorowi
Andrzej
-2 #2 Andrzej 2017-08-08 14:07
Pozwole sobie "dowalic do pieca".Zgadzam sie w pelni z p.Ryszardem ale to nie wszystko.Podstawowym problemem jest amatorszyzna tzw.Krajowej Bezrady BRD.To podstawa bo to ich zadaniem powinno byc eliminacja tego co pisze poprzednik.Wypadki to wypadkowa drogi i kierowcy.Rozwiazania drogowe sa i zle i lepsze i bardzo dobre.Dlaczego dalej buduje sie zle skoro buduje sie tez bardzo dobre.I tu pojawia sie problem tzw Wytycznych ktore w Polsce sa do kitu.Stad czesc swiadomych projektantow projetuje b dobre rozwiazania a czesc nieukow projektuje gnioty.Gdyby Wytyczne byly dobre to gniotow by nie bylo.Innym problemem jest oznakowanie drog.Wina sa i przepisy ale tez amatorszczyzna.I tak: moim zdaniem idiotycznym jest przepis w ktorym skrzyzowanie odwoluje znak zakazu bo ten powiniem byc odwolywany znakiem odwolania znaku zakazu i wtedy sprawa byla by jednoznaczna.A tak kierowca zastanawia sie czy skrzyowanie (np male czy jakas uliczka) odwoluje zakaz czy tez nie.Druga sprawa jest "zielona strzalka"...To tylko przyklay glupich przepisow. No i na koncu kierowca jako glowny sprawca wypadkow.Kierowcow mozna wychowywac juz na kursach nauki jazdy ale glownie "wychowa "sie ich przez system odpowienich kar.Niestety na kierowce najlepiej dziala bat i to bolesny.Stad sa wykroczenia za ktore powinno byc automatycznie odbierane prawo jazdy na czas okreslony+bolesna kara sadowa (a nie mandat). Poniewaz duza ilisc wypadkow smietelnych spowodowana jest nadmiernym przekraczaniem predkosci to za przekroczenie o 30km/h -wszedzie!!- powinno byc zatrzymywane prawo jady.Tak jest w krajach o najwyzszych standartach BRD.Druga przyczyna to zderzenia czolowe ktore najv\czesciej spowodowane sa wymuszeniami z przekraczaniem linii ciaglej.I za to zez powinno byc zatrzymywane prawo jazdy+grzywna.A co z wyprzedzaniem bezposrednio przed i na przejsciu? A co z przejazdem na czerownym swietle.A co z jazda bez pasow gdzie kierowca swiadomie naraza spoleczennstwo na wyzsze koszty leczenia.Tego mozna mnozyc.To o czym pisze to caly system a nie tylko wycinki.W Polsce brakuje kompleksowego programu poprawy BRD jaki ma np Szwecja.I ten program jest realizowany bez wzgledu na to kto jest u wladzy.Oczywiscie byl Gambit ale to bylo narzedzie na wyciaganie kasy z budzetu na ie program poprawy BRD. Duzo by pisac. Generalnie: tak dlugo jak Krajowa Bezrada BRD bedzie w rekach politykow tak dlugo bedzie nia zarzadzac amatorszczyzna.A ta nie zrobi nic innego jak tylko wymysli kolejna akcje "naklejkowa" badz kolejne wielkopomne haslo.A BRD jak bylo pod zdechlym psem tak bedzie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Ryszard R. Dobrowolski
0 #3 Ryszard R. Dobrowolski 2017-08-21 11:16
W uzupełnieniu pragnę zaznaczyć, że znowelizowane ustalenia Konwencji wiedeńskiej obowiązują od 2006 roku. W nich mamy np. zapis zgodny z ustaleniami Porozumień europejskich z 1971 roku, że pierwszeństwo na wlotach obiektów zorganizowanych zgodnie z dyspozycją znaku D,3 "obowiązujący ruch okrężny" (wprost nasz znak C-12) może być regulowane zarówno znakiem B,1 "ustąp pierwszeństwa" (A-7) jak i znakiem B,2 "STOP" (B-20), które w parze ze znakiem "ruch okrężny" stanowią jeden znak drogowy. Nie tak dawno dyskutowano jak poskromić wjeżdżających zbyt szybko, z powodu braku odgięcia toru jazdy, na obiekt typu rondo zorganizowany wg nakazu znaku C-12. Wg Porozumień i Konwencji wystarczy do znaku C-12 dodać znak STOP. Niestety w naszym prawie nie ma o tym ani słowa. O tym, że ani w naszym, ani w obowiązującym nas prawie międzynarodowym nie ma słowa o rondach oraz o uprawnieniu do dodawania znaku C-12 do znaku A-7 na wlotach obiektów z wyspą środkową i odśrodkowym układzie jednokierunkowych jezdni pisałem już wielokrotnie, tak jak i o tym, że znak C-12 od 2002 roku nie jest już znakiem nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy środkowej, który można było wg tego starego prawa, sprzecznego z prawem międzynarodowym, stawiać zamiast na wlotach na wyspie, także. Tymczasem znak C-12 dodawany jest bezkarnie do znaku A-7, a znak C-12 jest dla WORD i drogowców nadal jedynie odpowiednikiem znaku C-9.
Aby nie być gołosłownym. Oto przykład z 2012 roku z zastosowaniem znaków C-12 na wyspie obiektu typu rondo. Znaki C-12 na wyspie zastąpiono w 2013 roku znakami C-9. Zarówno w 2012 jak i 2013 na wlotach mamy strzałki kierunkowe i znaki A-7 na wszystkich wlotach z dodanymi do nich znakami C-12 jako znakami nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy środkowej, czyli w obu przypadkach zgodnie z Kodeksem drogowym z 1983 roku.
https://www.google.pl/maps/@50.3689339,18.944253,3a,75y,42.65h,94.94t/data=!3m6!1e1!3m4!1s62VyJlRmaY62ptME5-Y9Qg!2e0!7i13312!8i6656 .
Cytować | Zgłoś administratorowi
Andrzej
0 #4 Andrzej 2017-09-07 13:38
Nie do konca moge sie zgodzic ze znakiem STOP na wlocie ronda.Wg przepisu KD wymaga on bezwzglednego zatrzymania.A wtedy cala koncepcja ronda i jego przepustowosc "daja w leb".Moim zdaniem jedynym rozsadnym rozwiazaniem jest spowolnienie wjazdu przez odpowiednia geometrie wjazdu a to mozna osiagnac-i sie to stosuje- przez odpowiedni kontraluk.Oczywiscie tego nie ma w zapisach polskiego Normatywu ale tam w sumie nie ma prawie nic.Wiec i nie dziwota.Tego typu rozwiazania sa powszechne a nawet standartowe w Szwecji i daja b. dobre efekty.Oczywiscie "cos za cos" wiec jak na wlocie sie pojazd spowalnia to na wylocie sie go "wypuszcza" duzym lukiem.Tego typu rozwiazan nie praktukuje sie w przypadku przejsc dla pieszych na rondzie.Nie cierpi przepustowosc a rondo jest zdecydowanie bezpieczniejsze.Ponadto takie rondo ma jeszcze jedna zalete a mianowicie jest "sterowane" przez pojadzdy wlaczajace sie z ramion podporzadkowanych.Onegdaj podejmowalem temat na Konferencji "o rondach" w Krakowie ale jakos nikogo to w Polsce nie zainteresowalo.I dalej buduje sie gnioty-potworki.
Cytować | Zgłoś administratorowi
Dodaj komentarz
Komentarze do artykułów może dodać każdy użytkownik Internetu. Administrator portalu nie opublikuje jednak komentarzy łamiących prawo oraz niemerytorycznych, tj. nieodnoszących się bezpośrednio do treści zawartych w artykule. Nie będą również publikowane komentarze godzące w dobre imię osób czy podmiotów, rasistowskie, wyznaniowe czy uwłaczające grupom etnicznym, oraz zawierają treści nieetyczne albo niemoralne, pornograficzne oraz wulgarne. Z komentarzy zostaną usunięte: reklamy towarów, usług, komercyjnych serwisów internetowych, a także linki do stron konkurencyjnych.