23 września w Nowym Jorku, przy okazji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, odbył się także Szczyt Klimatyczny. Sytuacja pod względem zmian klimatycznych jest tak dramatyczna, że można już mówić o kryzysie. Zdanie to podziela ONZ, który postanowił połączyć wrześniowe spotkanie z tzw. climate weekend, czyli rozmowami poświęconymi procesowi klimatycznemu i uzdrowieniu obecną sytuację.
Mimo ustaleń z 2015 roku ze szczytu w Paryżu, które zakładały zatrzymanie wzrostu temperatury, obecnie nadal jest ona coraz wyższa. Niemożliwe będzie zrealizowanie planu, który miał nie dopuścić do ocieplenia o kolejne 1,5°C. Oznacza to negatywne konsekwencje ekologiczne, jak i ekonomiczne.
– Climate change adaptation, czyli działania podejmowane w odpowiedzi na postępującą degradację środowiska pochłaniają ogromne środki finansowe – powiedział serwisowi eNewsroom Kamil Wyszkowski, przedstawiciel i prezes Rady Global Compact Network Poland. – Aktywność ta jest niezbędna, aby ludzkość mogła przetrwać przy zachowaniu jakości życia. Chodzi głównie o kraje, gdzie jest najgoręcej – zwłaszcza półwysep Arabski – lub brakuje wody, jak na granicy Indii i Pakistanu. Jeden z największych dramatów dotyczy dzisiaj archipelagu Wyspy Republiki Kiribati, której prezydent alarmował już podczas ostatniego szczytu. Porównał emisję CO2 przez kraje rozwinięte do wypowiadania wojny, w której Wyspa nie będzie mogła się obronić. Stopniowo kraj ten będzie zalewany przez słone wody oceaniczne. Tym samym podmyte zostaną źródła wody słodkiej, a sam ląd stanie się niezdatny do zamieszkania. Ze względu na brak możliwości produkowania żywności, tamtejsza ludność będzie musiała zostać przesiedlona. Po raz pierwszy taka sytuacja dotknie całego narodu. Dotychczas powołano specjalny fundusz, który ma umożliwić w przyszłości wykupienie gruntu, gdzie obywatele Kiribati będą mogli się osiedlić. Krajem tym będzie zapewne Indonezja. Na razie trwają w tej sprawie negocjacje. Sytuacja ta jest najlepszym przykładem, do czego prowadzi dzisiejsza działalność człowieka związana z emisją CO2. Z każdą spalaną toną węgla wyspa jest coraz bardziej zalewana. To jednak nie jedyny taki przypadek, podobnie jest chociażby z Wyspami Salomona. To jedne z miejsc, które znikną pod wodą już w latach 2070-2200 – alarmuje Wyszkowski.
Źródło: eNewsroom