Kryzys w budownictwie na poziomie Polski i świata nie jest kwestią oczywistą. Mylnie można odczytać obroty finansowe tego rynku, które wciąż pozostają w fazie wzrostu – mimo konsekwentnego spowolnienia na przestrzeni ostatnich lat. Można jednak porównać sytuację rynku budowlanego do miękkiego lądowania bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Mimo ciągłego wzrostu obrotów, pogarsza się sytuacja w firmach świadczących usługi budowlane.
Na przestrzeni ostatnich pięciu lat płynność finansowa firm budowlanych znacznie spadła. W porównaniu do 2014 roku, w którym aż 2/3 firm w skali świata deklarowało jej dobry stan, dzisiejsza sytuacja jawi się całkowicie odwrotnie. Już 2/3 firm budowlanych, działających w 70 krajach, utraciło w 2019 roku płynność finansową, lub jest bliskie jej utraty w najbliższym czasie. Zwiastuje to nieodwołalne nadejście kryzysu w budownictwie.
– Co jest przyczyną braku płynności finansowej w firmach budowlanych? Przede wszystkim wzrost cen materiałów budowlanych, ale w pierwszym rzędzie: wzrost cen kosztów pracy – powiedział serwisowi eNewsroom Grzegorz Błachnio, analityk Euler Hermes – Budownictwo jest jednym z najbardziej pracochłonnych sektorów gospodarki. Szacujemy, że ponad 60% kosztów w budownictwie stanowią koszty pracy. Jest ono wrażliwe na ich wzrost, a z tym mamy właśnie do czynienia na świecie. Budownictwo cierpi także na deficyt siły roboczej. Średnia wieku pracownika budowlanego wzrosła od roku 1970 z 35 do 40 lat. Jest to wskaźnik odpływu młodych pracowników z rynku pracy w tej branży. Wraz ze starzeniem i zmniejszeniem się liczby pracowników budownictwa, koszty pracy będą rosły – a coraz więcej przedsiębiorstw narażonych będzie na utratę płynności finansowej. Sądzimy, że kryzys jest pewny i nadciąga. Jest to ważna prognoza dla gospodarki światowej, gdyż budownictwo ma na nią duży wpływ, stanowiąc 10% całej aktywności gospodarczej na świecie – ocenił Błachnio.
Źródło: eNewsroom.pl