Przez nakaz jazdy na światła zginął mój syn,
Tak się składa, że choć zawodowo zajmuję się obrazem i związkami z postrzeganiem, połączyłem swoje doświadczenie zawodowe ze zjawiskami obserwowanymi na drodze dopiero niedawno w 2008 roku. Przyczyną był wypadek, powodowany przez kierowcę, który nie zauważył mnie i wyjechał wprost na nas z podporządkowanej. Jechałem skuterem z synem, prędkość mniej niż 40 km/h. Syn złamana noga, ja kolano w kawałkach, kilka operacji, inwalidztwo do końca życia. Zastanawiałem się długo, dlaczego mnie nie zauważył i po analizie wielu danych doszedłem do wniosku, że mógł się dołożyć czynnik braku uczulenia na jednoślady na drodze. Pogoda była idealna, sierpień, godziny lekko popołudniowe, ok 30 stC, widoczność nieograniczona. Dane dotyczące ilości wypadków z motocyklami po wprowadzeniu nakazu jeżdżenia wszystkim na światłach są jednoznaczne. Wzrost większy niż w jakichkolwiek innych latach. Co więcej dotarłem do danych w innych krajach, gdzie wprowadzono taki sam nakaz na stałe lub jako pilotaż. Wszędzie wzrosła ilość wypadków ogółem a z motocyklami nawet kilkukrotnie. Regularność tej prawidłowości jest tak wyraźna, że moim zdaniem nie jest to przypadek.
Syn jechał na rowerze drogą główną, miał kask i wszystko co trzeba, pech chciał że dojeżdżał do
A'propos kasków. Obecnie jest inwazja marketingu na wmawianie ludziom, że kask ratuje życie. Jest nawet "akcja" na Facebooku, "żyj w kasku" czy jakoś tak, finansowana oczywiście przez jakieś zainteresowane tym firmy. Reklama odbywa się na zasadzie budowania strachu. Głowę masz jedną, nie jest ze stali itp. Tymczasem statystycznie rowerzysta jest mniej narażony na urazy głowy niż pieszy czy kierowca osobówki. A w kolizji drogowej z samochodem i tak kask nie chroni i tak, bo jego homologacja nie przewiduje obciążeń jakie występują przy takim uderzeniu. Zresztą to jest dokładnie napisane na nalepkach na kaskach. Główne urazy jakim ulegają rowerzyści to obrażenia twarzy, obojczyka, ręki, przed którymi kaski przecież nie chronią. Paradoksalnie, reklamy kasków przez zastraszanie powodują zagrożenie dla drogach, bo po prostu odstraszają potencjalnych rowerzystów przekazem „na rowerze jest bardzo niebezpiecznie”, a zmniejszając liczbę rowerzystów zwiększają liczbę wypadków z ich udziałem! Reklamy takie dają też użytkownikom kasków złudne poczucie bezpieczeństwa, co może generować nieodpowiedzialne zachowania rowerzystów.